"Wszyscy wyrażamy nadzieję i oczekiwanie, że ten dialog zakończy się pozytywnym rezultatem"


Unia Europejska zgodzi się na przedłużenie brexitu, ale będzie żądała określenia, czemu ta zgoda ma służyć - to konkluzja z wtorkowego spotkania unijnych ministrów do spraw europejskich 27 krajów członkowskich. Nie jest jasne, o ile wyjście Wielkiej Brytanii miałoby być odłożone.

Główny negocjator ze strony UE Michel Barnier relacjonował na konferencji prasowej w Luksemburgu, że "27" podtrzymała swoje stanowisko, iż nie może być mowy o powrocie do negocjacji umowy o wyjściu, ale niewykluczone są zmiany w deklaracji politycznej w sprawie przyszłych relacji między Wielką Brytanią i UE.

Barnier wskazywał, że nowym elementem, który pojawił się w ostatnim czasie, są rozmowy ponadpartyjne, które prowadzi w Londynie premier Theresa May. - Wszyscy wyrażamy nadzieję i oczekiwanie, że ten dialog zakończy się pozytywnym rezultatem, że będzie pozytywna większość, jeśli chodzi o porozumienie o wyjściu - zaznaczył Barnier.

- Jesteśmy gotowi do poprawienia deklaracji politycznej w ciągu kilku godzin lub dni, ale wniosek, którego oczekujemy w tej sprawie ze strony Wielkiej Brytanii, wynikający z ponadpartyjnego dialogu, musi brać pod uwagę zasady podkreślone przez Radę Europejską i Parlament Europejski - dodał.

Jak tłumaczył, chodzi o integralność rynku wewnętrznego, autonomię decyzyjną UE27, nierozerwalność czterech unijnych swobód. - Nie chcę mówić o okresie przedłużenia, ale to musi być w zgodzie z celem, dla jakiego ma ono nastąpić - zaznaczył Francuz.

Sugerował przy tym, że najlepszą opcją byłoby pozostanie Wielkiej Brytanii w unii celnej. Za takim rozwiązaniem opowiada się lider opozycyjnej brytyjskiej Partii Pracy Jeremy Corbyn, natomiast przeciwni są eurosceptyczni konserwatyści z partii May.

Przedłużenie "tak", ale nie wiadomo na jak długo

Z wypowiedzi Barniera wynika, że jeśli Londyn zgodzi się na unijne warunki, wówczas UE27 jest gotowa natychmiast wnieść poprawki do politycznej deklaracji. Jak tłumaczył, ewentualne przedłużenie brexitu musi pokazywać na cel, któremu ma ono służyć. - Nie chcę mówić o okresie przedłużenia, ale to musi być w zgodzie z celem, dla jakiego ma ono nastąpić - zaznaczył Francuz.

Według nieoficjalnych informacji PAP część ministrów za zamkniętymi drzwiami skłaniała się ku dłuższemu procesowi wyjścia Wielkiej Brytanii z UE niż do 30 czerwca, o co poprosiła premier May.

Minister ds. europejskich Niemiec Michael Roth mówił przed obradami, że chciałby, aby Londyn wykonał w końcu jakieś znaczące kroki w odpowiednim kierunku, bo dotychczas nic się nie zmieniło. - Oczywiście rozważamy przedłużenie, również większe przedłużenie, ale to musi być powiązane z bardzo ścisłymi kryteriami - powiedział dziennikarzom Roth.

Barnier: Unia nigdy nie będzie odpowiedzialna za brexit bez umowy

W UE są obawy, że Wielka Brytania - jeśli nie wyszłaby ze Wspólnoty teraz - po ewentualnym zastąpieniu premier May jakimś eurosceptycznym politykiem, np. Borisem Johnsonem, stałaby się państwem hamującym wszelkie unijne inicjatywy.

Otwarcie zagroził tym kilka dni temu jeden z głównych eurosceptycznych torysów, ekscentryczny milioner Jacob Rees-Mogg. - Moglibyśmy zawetować wzrost budżetu, tamować pomysły w sprawie armii UE i zablokować plany integracyjne pana (prezydenta Francji Emmanuela) Macrona - pisał na Twitterze.

"27" według nieoficjalnych informacji będzie chciała, żeby Wielka Brytania - w razie przedłużenia brexitu - zadeklarowała "lojalną współpracę" z UE, co miałoby wykluczyć obstrukcję unijnych decyzji przez Londyn.

Barnier we wtorek kolejny raz przekonywał, że celem UE jest uniknięcie bezumownego brexitu. - Jeśli doszłoby do wyjścia Wielkiej Brytanii bez umowy, UE nigdy nie będzie za to odpowiedzialna. To zawsze będzie odpowiedzialność Wielkiej Brytanii - oświadczył, wskazując, że jeśli Brytyjczycy chcą uniknąć chaotycznego brexitu, muszą zagłosować za porozumieniem.

Wielka Brytania chce opóźnienia brexitu

Wielka Brytania ma czas do 12 kwietnia, by zdecydować się albo na brexit bez umowy, albo na wielomiesięczne przedłużenie członkostwa w UE i znalezienie nowego sposobu na wyjście z impasu politycznego. Mogłoby ono na przykład polegać na drugim referendum w sprawie brexitu lub znacznej zmianie proponowanego modelu relacji z UE (np. pozostanie we wspólnym rynku lub w unii celnej). Taki scenariusz wymagałby jednak udziału w majowych wyborach do PE.

W poniedziałek parlament brytyjski zobowiązał rząd do opóźnienia wyjścia kraju z UE. Przepisy nakreślają ramy dla rządowych starań o wydłużenie procesu wyjścia z Unii Europejskiej, wymagając od rządu uzyskania poparcia Izby Gmin dla jakiegokolwiek nowego terminu brexitu. Posłowie mieliby także prawo do przedstawienia swojej, alternatywnej propozycji daty opuszczenia Wspólnoty.

W ubiegły piątek brytyjska premier Theresa May napisała do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, prosząc o wydłużenie procesu wyjścia z Unii Europejskiej do 30 czerwca br. z opcją udziału w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, gdyby Wielkiej Brytanii nie udało się wcześniej sfinalizować umowy ws. opuszczenia Wspólnoty. Szefowa rządu zaznaczyła wówczas, że jej rząd "będzie chciał ustalić harmonogram ratyfikacji, który pozwoli na wyjście ze Wspólnoty przed 23 maja 2019 roku i odwołanie (w Wielkiej Brytanii) wyborów do Parlamentu Europejskiego", ale dodała, że "będzie kontynuował odpowiedzialne przygotowania do ich organizacji, gdyby to okazało się niemożliwe". Jak zastrzegła jednak, taki scenariusz "nie leżałby ani w interesie Wielkiej Brytanii, ani Unii Europejskiej".

Co dalej z brexitem?tvn24.pl

Autor: ft\mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: