"Każdego dnia płaczę". Ćwierć wieku leczy uchodźców na Lampedusie

15.10.2015 | Włoski lekarz, który zajmuje się uchodźcami, odebrał w Krakowie prestiżową nagrodę
15.10.2015 | Włoski lekarz, który zajmuje się uchodźcami, odebrał w Krakowie prestiżową nagrodę
Fakty TVN
Dr Bartolo Przez 25 lat przebadał w sumie trzysta tysięcy osóbFakty TVN

Czeka na molo, osobiście bada uchodźców, leczy i kieruje do szpitala czy specjalistycznego ośrodka. Włoski lekarz Pietro Bartolo wiele widział i wiele przeżył - swoimi doświadczeniami podzielił się także z nami. W Krakowie Bartolo odebrał w czwartek prestiżową nagrodę. Materiał "Faktów" TVN.

Poznał ich wszystkich: żywych i tych, którzy żywi na wyspę nie dotarli. Przez 25 lat przebadał w sumie trzysta tysięcy osób. Doktor Pietro Bartolo leczy na Lampedusie uchodźców z Afryki.

"Codziennie płaczę"

- Codziennie, każdego dnia płaczę, ponieważ widzę rzeczy straszne. Dzieci, które niczym nie zasłużyły na takie cierpienie, regularnie gwałcone kobiety i mężczyzn o smutnych oczach, którzy mogli się temu tylko przyglądać. Ja to widzę, oni mi o tym opowiadają - przyznaje Pietro Bartolo z Centrum Pierwszej Pomocy i Przyjęć na Lampedusie.

Nigdy się nie skarży. Dzieli się doświadczeniem, by inni poznali uchodźców nie z mitów czy legend. W czwartek odebrał prestiżową nagrodę im. Sergio de Mello przyznawaną obrońcom praw człowieka. Jarosław Mikołajewski, autor zbioru reportaży z Lampedusy, wie jak bardzo doktor na nią zasłużył.

- Zadałem mu pytanie, czy nim się ktoś kiedyś zajął, próbował jemu pomóc, i on powiedział, że jestem pierwszym, który zadaje mu pytanie, ponieważ pomaga się policjantom, żołnierzom. Jemu nikt nie zaoferował pomocy, ale widać, że gdy mówi, jest na granicy szlochu - Jarosław Mikołajewski, autor książki "Wielki Przypływ”.

Cuda się zdarzają

Doktorowi najtrudniej przeżyć śmierć kolejnego dziecka, które utonęło, zanim łódź dobiła do brzegu. Udusiło się pod pokładem albo poparzyło. Ale zdarzają się też cuda. Nawet jedno wskrzeszenie.

- Na łodzi były cztery zwłoki w workach, w tym ciało bardzo młodej kobiety. Rozmawiałem z kapitanem i chwyciłem ją za przegub ręki. Byłem przekonany, że ona nie żyje i nagle wyczułem puls. To niemożliwe, pomyślałem - wspomina doktor Bartolo. Reanimacja udała się, kobieta mieszka teraz w Szwecji. - Wiem, że u niej wszystko dobrze i to mi wystarcza - przyznaje.

I ciągle ufa, ze bogate kraje, nie tylko Europy, wspólnie tak zorganizują pomoc na objętych wojnami terenach, by ludzie chcieli zostać w domach. By uciekając, nie ryzykowali życiem, szukając na Lampedusie, i u niego, ratunku.

- My tak na prawdę nie wiemy, co to znaczy spotkać się z uchodźcami. A oni o tym doskonale wiedzą, ponieważ na ich wyspę, która ma 6 tysięcy mieszkańców, przybyło w ostatnich latach kilkaset tysięcy osób - podkreśla Mikołajewski.

Chorzy umierają w drodze

Doktor Bartolo podkreśla, że nie "złapał" od uchodźców żadnej zarazy. Świerzbu boi się mniej niż sezonowej grypy. - Osoby które by były chore, nie przeżyłyby tej podróży po prostu. Są wykończeni prześladowaniami, głodem, ale nie zetknęliśmy się z żadną groźną chorobą zakaźną, która mogłaby się rozprzestrzenić w Europie - zauważa Pietro Bartolo.

Więcej materiałów na stronie "Faktów" TVN.

Autor: mm / Źródło: Fakty TVN

Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN

Tagi:
Raporty: