Zdymisjonowanie głównodowodzącego armią ukraińską Wałerija Załużnego to ryzyko podjęte przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, odpowiedzialność za to, co dzieje się na froncie, spadnie na niego - prognozują eksperci w Kijowie. Ukraińscy żołnierze coraz bardziej narzekają na "głód amunicji". Wojsko rosyjskie przypuściło kolejny zmasowany atak rakietowy na Kijów. Podsumowujemy miniony tydzień walk w Ukrainie.
O dymisji głównodowodzącego armią ukraińską Wałerija Załużnego ukraińskie i zachodnie media spekulowały od pewnego czasu. Informowały, że generał może zostać ambasadorem w jednym z państw NATO. Portal Ukraińska Prawda napisał, że przez kilka dni Załużny i jego współpracownicy żyli w oczekiwaniu na jego odwołanie i przez cały ten czas biuro prezydenta i minister obrony Rustem Umierow próbowali przekonać generała, aby "znalazł miejsce" w drużynie.
Prezydent Wołodymyr Zełenski podjął decyzję w sprawie dymisji naczelnego dowódcy armii 8 lutego. Zapewnił, że Załużny zostanie "w zespole". Prognozy dotyczące uczynienia z wojskowego dyplomaty się nie sprawdziły.
Żołnierze i eksperci w Kijowie przyjęli odwołanie Załużnego różnie. "Dymisja Załużnego stwarza dla Zełenskiego więcej zagrożeń, niż je usuwa. Teraz całą odpowiedzialność za to, co dzieje się na froncie i w kraju, spadnie na niego" - napisał w opinii, zamieszczonej na portalu censor.net ukraiński ekspert Taras Zahorodni. "Syrskiemu nie będzie łatwo. Będzie on skazany na ciągłe porównywanie z Załużnym" - dodał analityk.
Major rezerwy ukraińskich sił zbrojnych Ołeksij Hetman ocenia, że sytuacja na linii frontu w najbliższym czasie się nie zmieni.
- Aby dokonać zmian, aby zadać wrogowi większe szkody lub podjąć jakieś działania ofensywne, są potrzebne dodatkowe siły i środki. W armii liczą się ludzie i broń. Jeżeli głównodowodzący nie będzie miał wystarczającej liczby ludzi i broni, aby podjąć, na przykład, działania ofensywne, to ich nie podejmie - prognozował Hetman.
"Strzelają rzadko"
Ukraińskiej armii brakuje zarówno żołnierzy, jak i uzbrojenia. W niedawnej rozmowie z niezależną rosyjskojęzyczną telewizją Current Time żołnierze 22. brygady walczącej w obwodzie donieckim przyznali, że "strzelają wyjątkowo rzadko, ponieważ amunicji jest mało".
Minister obrony Ukrainy Rustem Umierow w liście do swoich odpowiedników w państwach UE ostrzegł, że Rosja ma nad Ukrainą trzykrotną przewagę pod względem amunicji używanej na froncie.
Siły ukraińskie otrzymywały amunicję w ramach pomocy wojskowej dla Kijowa. USA wciąż nie podjęły decyzji w sprawie kolejnej transzy. Również szef unijnej dyplomacji UE Josep Borrell Unia Europejska przyznał, że UE dostarczy tylko połowę z jednego miliona pocisków, które w ubiegłym roku Bruksela zobowiązała się przekazać Ukrainie do końca marca 2024 roku.
Rosja gromadzi siły. Celem Kupiańsk
Armia rosyjska zgromadziła 500 czołgów, ponad 600 wozów bojowych, setki haubic i 40 tysięcy żołnierzy, by zdobyć Kupiańsk i dużą część obwodu charkowskiego Ukrainy oraz zapanować nad całymi obwodami ługańskim i donieckim - poinformował "Forbes".
Magazyn prognozuje, że Rosjanie chcą do marca bieżącego roku odbić duży fragment obwodu charkowskiego, który na początku wojny w 2022 roku był pod ich kontrolą lecz został odbity kilka miesięcy później dzięki ukraińskiej kontrofensywie.
W raportach dotyczących sytuacji na froncie sztab generalny armii w Kijowie podaje, że na odcinku kupiańskim siły ukraińskie odbijają po kilka szturmów dziennie.
Intensywność rosyjskich ostrzałów
Minister spraw wewnętrznych Ihor Kłymenko poinformował, że w ostatnim czasie intensywność rosyjskich ostrzałów wzrosła o prawie jedną czwartą. Systematycznie atakowane są między innymi miejscowości, położone w pobliżu granicy rosyjskiej.
W środę (7 lutego) pod rosyjskim ostrzałem znalazło się sześć ukraińskich obwodów. W Kijowie zginęły cztery osoby, a co najmniej 40 osób zostało rannych w wyniku zmasowanego ataku rakietowego. Rosjanie użyli do ataku na stolicę pocisków manewrujących Ch-101, Ch-555, Ch-55 i Kalibr (3M54).
Portal wojskowy Defense Express napisał, że armia rosyjska mogła użyć do ataku na Kijów także nowego typu hipersonicznego pocisku manewrującego Cyrkon.
Rosja nasila ataki chemiczne
Od początku inwazji zbrojnej siły rosyjskie przeprowadziły 815 ataków chemicznych przeciw Ukrainie - podał sztab generalny w Kijowie. Rosjanie w ostatnim okresie nasilili ataki wykorzystując broń chemiczną, w styczniu 2024 roku stwierdzono 229 takich przypadków. Rosyjska armia najczęściej wykorzystuje granaty K-51, RGR i RG-Wo, nowe granaty gazowe, zawierające substancję CS, zakazaną na mocy Konwencji o zakazie broni chemicznej.
Dowódca operacyjno-strategicznego zgrupowania wojsk Tauryda na południu Ukrainy, generał Ołeksandr Tarnawski przekazał, że rosyjscy okupanci zintensyfikowali ataki chemiczne przede wszystkim w obwodzie chersońskim.
Ukraiński portal Militarnyj tłumaczy, że użycie przez Rosjan granatów ręcznych K-51, zrzucanych przez drony na pozycje sił ukraińskich, ma na celu zmuszenie ich do opuszczenia okopów.
Źródło: censor.net, tsn.ua, Ukraińska Prawda, Militarnyj, PAP