"Będziemy czasami się spierać na tematy ważne, jak długość misji wojskowych w Iraku czy tarcza antyrakietowa, ale z całą z pewnością problemy logistyczne i organizacyjne nie będą stanowiły problemu." Kto jest autorem tych słów? Premier Donald Tusk.
Wypowiedź Donalda Tuska pochodzi z grudnia 2007 roku. Znaleźliśmy ją w depeszy PAP. Wówczas, tuż przed planowaną wizytą u polskich żołnierzy w Iraku, dziennikarze dopytywali się o to, w jaki sposób będę koordynowane podróże premiera i prezydenta w sytuacji, gdy do dyspozycji pozostaje tylko jeden samolot specjalny. - Nie ma obaw - ucinał Tusk.
A jednak są obawy...
Minęło 10 miesięcy i jednak problem się pojawił. Po tym, jak Kancelaria Premiera odmówiła podstawienia prezydentowi rządowego TU-154, we wtorek wieczorem prezydenccy współpracownicy zwrócili się o udostępnienie dwóch małych rządowych samolotów Jak-40. Kancelaria szefa rządu odpowiedziała w środę rano: - Polska delegacja na szczyt UE jest już w Brukseli. Prośbę uznajemy więc za bezzasadną.
Kancelaria Prezydenta poinformowała więc, że "zabezpieczony został już mały samolot Embraer", którym głowa państwa mogłaby polecieć na szczyt. Ale po godzinie 9:00 szef Kancelarii Piotr Kownacki poinformował, że Embraer jednak nie jest dostępny.
Kilkanaście minut po tym, jak głos zabrał Kownacki, radio Zet poinformowało, że po prezydenta przyleci z Brukseli rządowy TU-154, a prezydencki czarter został odwołany. Ale już po kilkunastu minutach informację tę dementowały już obie Kancelarie. W końcu dla prezydenta udało się załatwić LOT-owskiego Boeinga.
Źródło: tvn24.pl