51-latek zniknął w turystycznym raju. Rodzina wynajęła detektywa

Plaża na Turks i Caicos
Bahamy na nagraniach archiwalnych
Źródło: Reuters
Policja prowadzi poszukiwania 51-letniego Briana Tarrence'a, który zaginął na wyspach Turks i Caicos. Mężczyzna opuścił hotel nad ranem 25 czerwca i do tej pory nie nawiązał kontaktu z rodziną.

51-letni Amerykanin Brian Tarrence, pochodzący z Monroe w stanie Nowy Jork, zaginął na Turks i Caicos, brytyjskim terytorium zależnym położonym na północ od Dominikany. Według policji po raz ostatni widziany był 25 czerwca nad ranem, gdy opuszczał hotel mieszczący się przy plaży Grace Bay, w którym się zatrzymał.

Rodzina wynajęła prywatnego detektywa

Wiadomo, że Amerykanin na wyspy przyjechał na wakacje wraz z żoną 22 czerwca. Do USA planowali wrócić 29 czerwca. W związku z jego zaginięciem rodzina wynajęła prywatnego detektywa, Carla DeFazio.

- Wydawało się, że normalnie spędzają kilka dni, a on wyszedł z mieszkania - powiedział DeFazio w rozmowie z Fox News. Według jego relacji dzień przed zaginięciem 51-latek wybrał się z żoną na wycieczkę łodzią. Po powrocie do hotelu kobieta poszła spać, a gdy się obudziła, męża już nie było.

- Mamy go na nagraniu z monitoringu, (widzimy, że) idzie do miasta, a potem w zasadzie znika i nie wiadomo, co się z nim stało - dodał. Zauważył też, że okolica, w której znajdował się hotel, jest bardzo bezpieczna.

Według relacji detektywa lokalna policja prowadzi poszukiwania mężczyzny, używając m.in. dronów, i przegląda nagrania z monitoringu. Podkreślił, że zaginiony zabrał ze sobą telefon i portfel.

Czytaj także: