Turcja nie uznaje wyników niedzielnego referendum przeprowadzonego na Krymie. Twierdzi, że zostało przeprowadzone niezgodnie z prawem międzynarodowym.
Turcja widzi Ukrainę jako niepodległą i zachowującą integralność terytorialną. -Sprzeciwia się ingerencji sił zewnętrznych w sprawy wewnętrzne Ukrainy - oznajmił turecki premier Recep Tayyip Erdogan na spotkaniu z liderem Tatarów krymskich Mustafą Dżemilewem.
"Stanowcze i niezmienne stanowisko" Ankary
- Turcja opowiada się za pokojowymi metodami, a u podstaw rozwiązania kryzysu powinna być zasada integralności terytorialnej Ukrainy - przypomniał Erdogan. Dodał, że jest to "stanowcze i niezmienne stanowisko" Ankary.
Erdogan zaznaczył, że nie ma zamiaru uznać niedzielnego referendum na Krymie w sprawie przyłączenia do Rosji, ponieważ jest ono sprzeczne z normami międzynarodowymi.
Szef tureckiego rządu wyraził zaniepokojenie tym, że kryzys na Krymie przeciąga się. Wyraził gotowość maksymalnego wsparcia krymskich Tatarów, jeśli będzie na nich wywierana presja.
Do Rosji
Władze Krymu podały w niedzielę wieczorem, że przeliczono ponad 50 proc. głosów i 95,5 proc. uczestników referendum odpowiedziało pozytywnie na pytanie: "Czy jesteś za ponownym zjednoczeniem Krymu z Rosją na prawach podmiotu Federacji Rosyjskiej?".
Dżemilew zaprzeczył twierdzeniom krymskich władz, że Tatarzy wzięli udział w referendum. Według niego 99 proc. tej społeczności, liczącej 12 proc. mieszkańców Krymu, nie wzięło udziału w głosowaniu.
Ani referendum, ani jego wyników nie uznają USA, UE, Japonia i władze Ukrainy.