Brytyjska premier Theresa May podkreśliła w niedzielę po sfinalizowaniu umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, że porozumienie służy brytyjskiemu interesowi narodowemu. Dodała, że kluczowe głosowanie w Izbie Gmin odbędzie się jeszcze w tym roku. - Nie można mieć wszystkiego, czego się chce. Trzeba zidentyfikować kluczowe interesy - przyznała May.
Zwracając się bezpośrednio do Brytyjczyków, szefowa rządu argumentowała, że Wielka Brytania odzyska pełną kontrolę nad swoimi granicami - kończąc swobodę przepływu osób z Unii Europejskiej, w ramach której do kraju przyjechał ponad milion Polaków - a także nad pieniędzmi i prawodawstwem.
Premier odnotowała także planowane opuszczenie Wspólnej Polityki Rolnictwa i Wspólnej Polityki Rybołówstwa. Ta ostatnia kwestia była jednym z tematów, które w ostatnich dniach wzbudzały największe kontrowersje po serii protestów ze strony władz i deputowanych ze Szkocji.
May: nie można mieć wszystkiego
Brytyjska premier podkreśliła, że wypracowane porozumienie "odpowiada potrzebom Brytyjczyków, ale także (...) chroni rzeczy, które cenimy w naszej relacji z Unią Europejską i naszymi europejskimi przyjaciółmi, wprowadzając nas na ścieżkę możliwości i dobrobytu".
W tym kontekście May wskazała między innymi na ochronę łańcucha dostaw, który odgrywa kluczową rolę dla brytyjskiego przemysłu, a także ochronę praw ponad 3 milionów obywateli UE w Wielkiej Brytanii i ponad miliona Brytyjczyków na kontynencie.
- Nie można mieć wszystkiego, czego się chce. Trzeba zidentyfikować kluczowe interesy i trzymać się tego, będąc przygotowanym na kompromisy w innych obszarach, aby osiągnąć (odpowiedni) rezultat - tłumaczyła. - Myślę, że Brytyjczycy to zrozumieją (...) i zobaczą, że ta umowa jest dobra dla kraju i jest w interesie narodowym, abyśmy wszyscy ją poparli - dodała.
Trudna przeprawa w Izbie Gmin
Pomimo niedzielnego porozumienia w Brukseli, brytyjską premier czekają trudne tygodnie, aby przekonać parlament do poparcia wypracowanej przez nią propozycji. Sprzeciw wobec umowy wyjścia zapowiedziała między innymi wspierająca jej mniejszościowy rząd północnoirlandzka Demokratyczna Partia Unionistów, a także ponad 80 eurosceptycznych posłów rządzącej Partii Konserwatywnej.
W takiej sytuacji May musiałaby liczyć na poważny rozłam w opozycyjnej Partii Pracy, której lider Jeremy Corbyn i minister do spraw brexitu w gabinecie cieni Keir Starmer stanowczo zapowiedzieli w niedzielę, że także zagłosują przeciwko propozycji.
Według szacunków ekspertów szefowa rządu ma niewielkie szanse na zwycięstwo w głosowaniu, ale - jak podkreślano - niepewny byłby wynik powtórnego głosowania, kiedy posłowie musieliby się mierzyć z realnym ryzykiem wyjścia ze Wspólnoty bez żadnego porozumienia z UE, co mogłoby mieć poważne negatywne konsekwencje dla brytyjskiej gospodarki.
May zapowiedziała, że kluczowe głosowanie w sprawie przyjęcia porozumienia przez Izbę Gmin odbędzie się jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia, a sama będzie "całym sercem" argumentować za jego przyjęciem.
Brytyjskie media spekulowały, że posłowie mogliby wyrazić swoją opinię 11 lub 12 grudnia.
- To będzie jedno z najbardziej znaczących głosowań w parlamencie od wielu lat i od niego będzie zależało, czy razem ruszymy w stronę jasnej przyszłości czy też otworzymy drzwi dla jeszcze większych podziałów i niepewności - zastrzegła premier May.
Dodała jednak, że jest "pewna, że wypracowaliśmy najlepsze dostępne porozumienie" i zapewniła, że jest "pełna optymizmu, jeśli chodzi o przyszłość naszego kraju".
Nie będzie drugiego referendum
Pomimo wielokrotnych pytań ze strony dziennikarzy szefowa rządu odmówiła jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o to, czy w razie porażki w Izbie Gmin ustąpi ze stanowiska. - Nie chodzi tutaj o mnie. W kolejnych tygodniach będę skupiała się na przedstawianiu argumentów za tym porozumieniem - oświadczyła.
Jak jednak zastrzegła, przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker i inni europejscy liderzy wielokrotnie mówili, że to jedyny dostępny model umowy wyjścia z UE i nie będzie możliwości ponownego otwarcia negocjacji.
Jednocześnie wykluczyła także organizację drugiego referendum w sprawie brexitu, tłumacząc, że "parlament z przytłaczającą przewagą zagłosował za tym, żeby w tej sprawie zagłosowali Brytyjczycy, a oni dokonali swojego wyboru (...) i jest kwestią zaufania do polityków, że my musimy teraz zrealizować ich decyzję".
Pytana o to, czy jest smutna z powodu wyjścia ze Wspólnoty, May powiedziała, że "nie", ale dodała, że "uznaje, że niektórzy unijni liderzy i niektórzy ludzie w kraju są z tego powodu smutni". Jak jednak zastrzegła, "nadeszła pora, aby przejść do następnego etapu" relacji z Unią.
Wielka Brytania powinna wyjść z Unii Europejskiej 29 marca 2019 roku.
Autor: ft / Źródło: PAP