- Jeśli wierzycie, że przyznałem się do winy licząc na łaskę, powieście mnie - oświadczył jedyny zamachowiec z Bombaju, którego udało się schwytać. Kilka dni temu zaszokował wszystkich przyznając się do winy. Obrońcy Pakistańczyka chcą, by sędzia zakończył proces, ale wszystko wyjaśni się w czwartek.
W listopadowych atakach w Bombaju, przeprowadzonych przez 8 uzbrojonych terrorystów, zginęło ponad 170 osób. Jedynym, który uszedł z życiem jest Pakistańczyk, 21-letni Mohammad Qasab. Postawiono mu 86 zarzutów, w tym popełnienia morderstwa i toczenia wojny przeciwko Indiom oraz posiadanie ładunków wybuchowych.
W maju Qasab zaprzeczał zarzutom i przekonywał, że jest niewinny. Kilka dni temu zmienił zdanie licząc na to - jak twierdzi BBC - że zostanie ułaskawiony.
Oskarżenie chce kontynuacji procesu
Na przerwanie procesu z powodu przyznania się do winy nie godzi się jednak oskarżenie. Prokuratorzy twierdzą, że przyznanie się do winy nie jest spójne z dowodami, którymi dysponuje. Według szefa prokuratorów Ujjwala Nikama, Qasab zrzuca większą część winy na swojego współpracownika, zabitego przez siły specjalne Abu Ismalila.
- Bardzo sprytnie, bardzo zręcznie Qasab próbował ocalić swoją skórę pokazując, że działał jako podległy Abu Ismailowi - powiedział prawnik. - Wie, że jeśli zaprzeczy sprawstwu kierowniczemu, żaden indyjski sąd nie skaże go na karę śmierci - dodał Nikam.
Nie wierzycie? Powieście mnie
W reakcji na to Qasab stwierdził: - Jeśli ktoś wierzy, że robię to (przyznaję się do winy - red.) dlatego, bo liczę na łaskę, to dalej, powieście mnie.
- Ponieważ popełniłem zbrodnię w tym świecie, powinienem być ukarany w tym świecie. Nie chcę być ukarany przez Allaha - powiedział oskarżony do sędziego Tahiliyaniego.
Po wysłuchaniu argumentów obu stron sędzia stwierdził, że co do dalszego przebiegu procesu zadecyduje w czwartek.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: TVN24