Naciskają na Watykan w najtrudniejszym momencie. Może dojść do napięć

Watykan - pogrzeb Papieża Franciszka.
Przywódca Chin Xi Jinping w Wietnamie
Źródło: NHAC NGUYEN/PAP/EPA

Chiny mogą naciskać na Watykan, aby ten zerwał relacje z Tajwanem - pisze w czwartek "Guardian". Brytyjski dziennik wskazuje, że Pekin mógł zażądać od Stolicy Apostolskiej, aby ta odmówiła przyjazdu tajwańskiej delegacji na pogrzeb Franciszka.

Kluczowe fakty:
  • Watykan jako jeden z niewielu krajów uznaje istnienie Tajwanu jako niezależnego państwa.
  • Władze w Pekinie wykorzystują swoją pozycję w globalnej polityce, by odcinać Tajwan od jego międzynarodowych partnerów.
  • Możemy być świadkami podobnego nacisku na Watykan stojący przed wyborem nowego papieża.

Ponad 130 kardynałów z całego świata weźmie udział w konklawe, które rozpocznie się 7 maja, po to, by wybrać następcę zmarłego Franciszka. Kiedy cały świat zastanawia się, kto będzie następnym papieżem, w Tajwanie częściej zadaje się pytanie "kogo powinniśmy wysłać na inaugurację" - pisze brytyjski "Guardian".

Na pogrzebie Franciszka Tajwan reprezentował były wiceprezydent tego kraju Chen Chien-jen, który nie pełni obecnie żadnej oficjalnej funkcji. Chen wyraził nadzieję, że to nie on będzie przedstawicielem swojego kraju podczas przyszłej inauguracji nowej głowy Kościoła katolickiego. W rozmowie z "Guardianem" podkreślił, że chciałby, aby to urzędujący prezydent Tajwanu Lai Ching-te wybrał się do Watykanu, kiedy uniesie się biały dym.

Lai Ching‑te, prezydent Tajwanu
Lai Ching‑te, prezydent Tajwanu
Źródło: PAP/EPA/RITCHIE B. TONGO

"Przyczyna, dla której Lai Ching-te nie uczestniczył w pogrzebie nie została potwierdzona, ale krąży wiele przypuszczeń i wszystkie dotyczą Pekinu" - pisze brytyjski dziennik. Watykan jest jedną z tylko 12 stolic na całym świecie, które uznają istnienie Tajwanu - i jedyną w Europie. Do tej pory urzędujący prezydenci uczestniczyli w pogrzebie Jana Pawła II i pierwszej mszy Franciszka, ale od tego czasu geopolityczna pozycja kraju ze stolicą w Tajpei stała się o wiele trudniejsza.

Komunistyczne władze w Chinach twierdzą, że Tajwan jest jedynie "zbuntowaną prowincją" i nie kryją się z planami aneksji wyspy. Tajwan jest niezależnym państwem leżącym na wyspie położonej na zachodnim krańcu Oceanu Spokojnego. Oficjalnie jego władze twierdzą, że są jedyną legalną władzą państwa chińskiego i po chińskiej wojnie domowej zakończonej w 1949 roku tymczasowo musiały się przenieść na wyspę między morzami Południowochińskim i Wschodniochińskim.

Obecność na pogrzebie i pytanie o inaugurację przyszłego papieża

Pekin korzysta ze swojej pozycji międzynarodowej i wpływu na całym globie, aby odcinać Tajwan od międzynarodowych partnerów oraz przekonywać ich do zrywania stosunków dyplomatycznych z Tajpej. "Eksperci uważają, że dokładnie to samo ma teraz miejsce w związku z pogrzebem w Watykanie" - pisze "Guardian".

Po ogłoszeniu śmierci Franciszka Tajwan prędko złożył kondolencje, a szef dyplomacji tego państwa stwierdził publicznie, że za cel wyspa stawia sobie, aby to prezydent przewodniczył delegacji na pogrzebie. Jak wskazuje brytyjski dziennik, już po kilku godzinach jednak to byłego wiceprezydenta Chena ogłoszono jako "najlepszy wybór w zaistniałych okolicznościach", po rozmowach z przedstawicielami Watykanu.

"Guardian" pisze też o spekulacjach, według których to Watykan odmówił prezydentowi przybycia, a przynajmniej zwrócił się z taką prośbą pod naciskiem Chin. Stolice żadnych z państw nie potwierdziły i nie skomentowały tych doniesień.

Pekin z kolei późno przekazał kondolencje i złożył je tylko za pośrednictwem rzecznika resortu spraw zagranicznych. Ponadto z kontynentalnych Chin nie wysłano żadnego przedstawiciela na pogrzeb Franciszka, co podsyciło kolejne spekulacje. Powodem tego miała być odmowna odpowiedź Watykanu na żądanie zakazu przyjazdu delegacji z Tajwanu.

Prezydent Tajwanu Lai Ching-te
Prezydent Tajwanu Lai Ching-te
Źródło: PAP/EPA/DANIEL CENG

- Wiedzieliśmy, że pogrzeb to będzie problem, wiedzieliśmy, że Chiny zwrócą się z prośbą o zakazanie przyjazdu tajwańskiej delegacji i wiedzieliśmy, że Watykan nie mógł powiedzieć "nie", ale nie mógł także odmówić Tajwanowi jako partnerowi, i dlatego, że żyją tam katolicy - powiedział w rozmowie z "Guardianem" Michel Chambon z Narodowego Uniwersytetu Singapuru.

Obecność przedstawicieli Tajwanu w trakcie takiego wydarzenia jest - poza oddaniem szacunku sojusznikowi - także możliwością spotkania się ze światowymi przywódcami i szukania wsparcia w odparciu ewentualnej agresji Chin.

Dylemat w relacjach z Chinami

W trakcie swojego pontyfikatu Franciszek położył większy nacisk na mówiących w chińskich językach katolików w Azji. Kazanie podczas jego pogrzebu zakończyło się w języku mandaryńskim. "Guardian" zaznacza, że w Chinach mieszka 12 milionów katolików i Franciszek nadzorował znaczące postępy w negocjacjach z Pekinem w celu ochrony ich praw religijnych.

- Nie wiemy, czy nowy papież będzie kochał Chiny tak samo jak Franciszek, ale myślę, że Watykan będzie chciał kontynuować to dziedzictwo - powiedział w rozmowie z dziennikiem Thomas Tu, ekspert od watykańskiej dyplomacji z Narodowego Uniwersytetu Chengchi w Tajwanie.

Według Michela Chambona, Franciszek z sukcesem balansował w relacjach z dwoma państwami: zacieśniał więzi z kontynentalnymi Chinami bez umniejszania roli Tajwanu. - Stolica Apostolska nie chce porzucać żadnej grupy katolików na świecie, w tym tych w Tajwanie. Do tej pory udanie manewrowała i przeciwstawiła się presji Pekinu naciskającego na zerwanie stosunków z Tajpei - tłumaczył.

Tajwański rząd twierdzi, że wciąż nie zdecydował, kto będzie przewodniczył jego delegacji na papieską inaugurację oraz nie wyraził nadziei, aby był to urzędujący prezydent Lai Ching-te. Zdaniem Chambona Watykan prawdopodobnie ma nadzieję, że ponownie przybędzie Chen, czyli były wiceprezydent.

- Watykan nie chce odmawiać Tajwanowi w pełni. Myślę, że chcieliby czegoś podobnego, jak podczas pogrzebu: przyjmiemy delegację, ale nie chcemy prowokować Pekinu - ocenia w rozmowie z brytyjskim dziennikiem Michel Chambon.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: