- Demokratyczny Tajwan, uważany przez Pekin za jego terytorium, jest jednym z najbardziej zapalnych miejsc na świecie.
- Chińscy eksperci opisują "taktykę upadku miast", która miałaby pozwolić zdobyć Tajwan niemal bez walki.
- "Systemowy upadek szybko zniszczyłby wolę walki tajwańskich sił niepodległościowych" - twierdzą autorzy.
Analiza pokonania Tajwanu przez Chiny bez przeprowadzania krwawej inwazji ukazała się w majowym wydaniu chińskiego czasopisma wojskowego "Naval and Merchant Ships", a jako pierwszy opisał ją w poniedziałek hongkoński dziennik "South China Morning Post". Nie wiadomo, na ile odpowiada ona rzeczywistym planom władz w Pekinie, tego typu artykuły zwykle jednak są publikowane jedynie za ich zgodą, a założenia analizy są zgodne m.in. z przebiegiem ostatnich, kwietniowych manewrów chińskiej armii w pobliżu Tajwanu.
Pokonać Tajwan bez walki
"Załamanie się systemów znokautowałoby Tajwan bez walki" - tytułuje swój artykuł "SCMP". Autorzy analizy wskazują kluczową infrastrukturę wyspy, której zniszczenie "wykładniczo (w sposób szybko narastający, podwajający się - red.) zwiększa jego wrażliwość niczym 'efekt motyla'". "Efektem motyla" określa się zwykle zjawisko, w którym drobna zmiana w jednym miejscu danego systemu może po pewnym czasie wywołać duże i nieprzewidywalne skutki w innym miejscu.
Co miałoby być celem chińskiego uderzenia? W analizie wskazano od 30 do 40 "superkrytycznych" celów: instalacje magazynowania i dystrybucji skroplonego gazu ziemnego (LNG) oraz kluczowe węzły sieci energetycznych, komunikacyjnych i wodociągowych. "Tajwańska sieć energetyczna, zaopatrzenie w wodę, transport, komunikacja, medycyna i inna infrastruktura razem tworzą złożoną i wysoce powiązaną sieć. I to właśnie ten wysoko rozwinięty i ściśle ze sobą powiązany charakter infrastruktury sprawia, że jest ona zdecydowanie podatna na zagrożenia" - czytamy.
Uderzenie w te cele i wstrzymanie ich funkcjonowania mogłoby doprowadzić do reakcji łańcuchowej załamywania się kluczowych systemów infrastrukturalnych na wyspie, zwłaszcza jeżeli atak nastąpiłby w "odpowiednim momencie". Autorzy analizy oceniają, że dostawy energii elektrycznej i wody mogłyby w ten sposób zostać odcięte na kilka dni, powodując zatrzymanie ruchu, zakłócając komunikację i dostęp do internetu, spowalniając usługi związane z ochroną zdrowia i powodując niedobory żywności na wyspie.
Autorzy nazywają to "taktyką upadku miast", ponieważ to w nich najbardziej odczuwalne byłoby wstrzymanie działania infrastruktury. "Systemowy upadek szybko zniszczyłby wolę walki tajwańskich sił niepodległościowych i stworzył warunki sprzyjające osiągnięciu 'zwycięstwa bez walki'" - stwierdzają autorzy analizy. "Może to być niedroga i wysoce skuteczna opcja wojskowa w celu rozwiązania kwestii Tajwanu" - dodają.
Atak Chin - kiedy i czym?
Kiedy Pekin mógłby uderzyć i co autorzy mają na myśli, pisząc o "odpowiednim momencie" na uderzenie na Tajwan? "Letnie popołudnie przed tajfunem" byłoby najbardziej dogodnym momentem na przeprowadzenie ataku - wskazują. Jak podkreślają, wyspa jest regularnie narażona na klęski żywiołowe, w tym trzęsienia ziemi i wspomniane tajfuny. Mogłyby zostać one wykorzystane na korzyść Chin, gdyby do uderzenia na Tajwan doszło tuż przed taką klęską żywiołową, która spotęgowałaby efekt uderzenia wojskowego.
Autorzy wskazują również, że zniszczenie 30-40 kluczowych celów na Tajwanie mogłoby nastąpić nie tylko na skutek uderzenia precyzyjnymi pociskami kierowanymi. Inną możliwością byłyby cyberataki paraliżujące działanie tajwańskich systemów, narzędzia walki elektronicznej pozwalające na zakłócanie działania sprzętu elektronicznego, a nawet działania sił specjalnych, które mogłyby m.in. wywołać "pseudonaturalne klęski", takie jak sztuczne wywołanie osunięć ziemi, które zniszczyłyby określone instalacje.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Czy Tajwan to państwo?
Według komunistycznych władz Chin rządzony demokratycznie Tajwan, formalnie Republika Chińska, jest "niezbywalną" część terytorium Chin. Pekin dąży do przejęcia kontroli nad wyspą, nie wykluczając przy tym możliwości użycia siły. Przyłączenia do Chin nie popiera jednak ani społeczeństwo, ani rząd Tajwanu.
Status Tajwanu jest przy tym złożony. Choć w praktyce suwerenny, nigdy nie ogłosił on swojej niepodległości. Jest to rezultat kompromisu wynegocjowanego w latach 70. XX wieku przez USA i Chiny, tzw. polityki jednych Chin. Polityka ta stanowi, że społeczność międzynarodowa zgadza się, że istnieje tylko jedno państwo chińskie i Tajwan jest jego częścią, nie rozstrzyga jednak, kto jest właściwym reprezentantem tego państwa - komunistyczne władze w Pekinie, czy demokratyczne władze w Tajpej.
Tekst redagował Maciej Michałek.
Autorka/Autor: Maciej Wacławik//mm
Źródło: South China Morning Post, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images