Siły reżimu Baszara el-Asada po tragicznym trzęsieniu ziemi zbombardowały miasto, które jest w rękach antyrządowych syryjskich rebeliantów - poinformował rząd Wielkiej Brytanii. - Niestety, ukazuje to długoterminowy wzorzec zachowania reżimu Asada, komentował brytyjski minister spraw zagranicznych James Cleverly.
Brytyjska posłanka Alicia Kearns przekazała we wtorek, że siły rządowe w Syrii dokonały "prawdziwie bezdusznego i haniebnego ataku" na miasto Mari na północnym zachodzie kraju niedługo po tym, jak region po poniedziałkowym trzęsieniu ziemi dotknęła katastrofa.
- Pani Kearns absolutnie słusznie zwróciła uwagę na całkowicie nieakceptowalne bombardowanie terytoriów natychmiast po wystąpieniu tej katastrofy naturalnej - skomentował minister spraw zagranicznych James Cleverly, cytowany przez Sky News.
- Niestety, ukazuje to długoterminowy wzorzec zachowania reżimu Asada - dodał. - Reżimu, który potępiamy, na który nałożyliśmy sankcje i będziemy pracować nad kolejnymi, razem z naszymi międzynarodowymi przyjaciółmi i partnerami, aby spróbować zapobiec podobnemu zachowaniu w przyszłości - oświadczył Cleverly.
Coraz więcej ofiar trzęsienia ziemi w Turcji i Syrii
Poniedziałkowe trzęsienie ziemi spowodowało olbrzymie zniszczenia w Turcji i Syrii, w której od lat trwa wojna domowa. Liczba ofiar śmiertelnych wynosi obecnie ponad 9400.
W Turcji liczba zmarłych wynosi już 6957, rannych jest ponad 37 tysięcy - przekazała w środę turecka rządowa agencja do spraw sytuacji nadzwyczajnych i klęsk żywiołowych (AFAD). Wcześniej tureckie władze informowały, że spod gruzów udało się uratować ponad 8 tysięcy osób, a w całym kraju zawaliło się 5775 budynków. W prace ratunkowe zaangażowanych jest ponad 79 tysięcy osób, w tym 3,2 tysiąca z 65 państw świata, które wysłały na pomoc swoje ekipy ratunkowe - dodała AFAD.
Na terenach Syrii kontrolowanych przez reżim w Damaszku liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 1250, rannych jest ponad 2 tysiące osób - przekazały za ministerstwem zdrowia państwowe media. Na obszarach zajmowanych przez rebeliantów zginęło ponad 1280 osób, ponad 2,6 tysiąca jest rannych - podała działająca tam organizacja obrony cywilnej Białe Hełmy. "Oczekuje się, że ten bilans znacząco wzrośnie, ponieważ ponad 50 godzin po trzęsieniu ziemi setki rodzin są nadal pod gruzami" - ostrzegła organizacja na Twitterze w środę rano.
ZOBACZ TAKŻE: Urodziła się pod gruzami. Jako jedyna z rodziny ocalała >>
Trwająca nieustannie w obu krajach akcja ratunkowa jest utrudniana przez mroźną pogodę. Zniszczenia spowodowane kataklizmem rozciągają się na ponad 330 kilometrów - od syryjskiego miasta Hama do tureckiego Diyarbakir. Przedstawiciele WHO zwracają uwagę, że sytuacja dotkniętych przez trzęsienie ziemi mieszkańców jest najgorsza właśnie na terenie Syrii, wyniszczonej wojną i trwającym blisko 12 lat wielowarstwowym kryzysem. Szczególnie trudna, ich zdaniem, może być sytuacja w regionach, do których nie docierają media.
Autorka/Autor: akr//now
Źródło: PAP