Prezydent USA Donald Trump jest przygotowany na użycie siły militarnej, jeśli będzie trzeba - oświadczył amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo w telewizji CNBC, gdy spytano go o ofensywę Turcji na siły kurdyjskie w północnej Syrii.
Pompeo nie chciał powiedzieć, co mogłoby spowodować reakcję militarną USA, tłumacząc, że "nie chce wychodzić przed prezydenta" w sprawie decydowania o tym, czy użyć amerykańskiej siły wojskowej. Zastrzegł jednocześnie, że Stany Zjednoczone "preferują użycie siły ekonomicznej i dyplomatycznej".
Najpierw siła "ekonomiczna" i "dyplomatyczna"
- Wolimy pokój od wojny - powiedział Pompeo w programie "Closing Bell" Wilfreda Frosta w stacji CNBC. - Ale w przypadku, gdy potrzebne są (...) działania wojskowe, powinieneś wiedzieć, że prezydent Trump jest w pełni przygotowany do podjęcia tych działań - dodał.
Pompeo dodał, że USA "z pewnością użyją siły ekonomicznej", "co już uczyniły", "a także wykorzystają swoją siłę dyplomatyczną". - Takie są nasze preferencje - podkreślił.
Trump jest ostro krytykowany za swoją decyzję o wycofaniu wojsk amerykańskich z północnej Syrii i de facto porzucenie sił kurdyjskich, które walczyły tam z tak zwanym Państwem Islamskim. Decyzja o wycofaniu Amerykanów przyspieszyła wkroczenie Turcji do strefy przygranicznej 9 października, w wyniku czego zginęło już ponad 120 cywilów, jak wynika z danych Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka.
W poniedziałek prezydent Trump powiedział, że USA "nigdy nie zgodziły się chronić Kurdów do końca ich życia".
Sankcje na Turcję
W ubiegłym tygodniu USA nałożyły sankcje na Turcję po wkroczeniu sił tureckich do północno-wschodniej Syrii, która została opanowana przez kurdyjskich sojuszników w wojnie Stanów Zjednoczonych z IS. Ankara postrzega kurdyjską milicję o nazwie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) jako grupę terrorystyczną, związaną ze zdelegalizowaną w Turcji separatystyczną Partią Pracujących Kurdystanu (PKK). Zarówno przez Turcję, ale również przez USA i UE PKK uważana jest za organizację terrorystyczną. YPG stanowi trzon Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), które odegrały decydującą rolę w pokonaniu IS w Syrii.
Zawieszenie broni
Również w ubiegłym tygodniu wiceprezydent USA Mike Pence ogłosił po rozmowach z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem, że Ankara zgodziła się na pięciodniowe zawieszenie broni w Syrii, umożliwiające wycofanie się sił kurdyjskich z tego regionu. Rozejm kończy się we wtorek o godz. 22 czasu lokalnego (godz. 21 w Polsce). Pence zapowiedział też, że po całkowitym wycofaniu się Kurdów USA zniosą sankcje wobec Turcji.
Porozumienie o zawieszeniu broni, uzgodnione między Waszyngtonem i Ankarą, zostało natychmiast skrytykowane nawet przez republikańskich sojuszników prezydenta Trumpa w Kongresie, którzy powiedzieli, że dało ono Turcji wszystko, czego chciała, ale porzuceni zostali sojusznicy USA - pisze na swej stronie CNBC.
W wywiadzie dla tej stacji Pompeo bronił porozumienia, mówiąc, że "jest całkowicie przekonany", iż ocaliło ono wiele istnień ludzkich. - Nie tylko życie bojowników, ale także mniejszości etnicznych w regionie - powiedział Pompeo, odnosząc się do sił SDF, dowodzonych przez Kurdów. - Nasi sojusznicy postrzegają to w ten sam sposób. Mamy rzeczywiste zobowiązania do ochrony mniejszości etnicznych w całym regionie przed Turkami (...). Myślę, że praca, którą wykonaliśmy, uratowała ludziom życie - powiedział Pompeo.
Autor: mart\mtom / Źródło: PAP