Lodowate strumienie wody i gaz łzawiący. Takich środków użyli policjanci, aby rozpędzić demonstrację w Seulu. Ludzie po raz kolejny protestowali tam przeciwko importowi mięsa z USA.
To była regularna bitwa. Najpierw manifestanci próbowali sforsować policyjne barierki nieopodal rezydencji prezydenta. Później zabrali się za autobus funkcjonariuszy, stojący na jednej z głównych dróg. Przymocowali do pojazdu liny i usiłowali go przesunąć.
W odpowiedzi mundurowi użyli armatek wodnych. Część protestujących uciekła, ale pozostali nie zważali na lodowate strumienie. Chwycili się za ręce i utworzyli łańcuch przed siedzibą głowy państwa.
"Nie" dla wołowiny z USA
Do zamieszek dochodzi regularnie od kilku tygodni. Powód? Władze w Seulu postanowiły wznowić import amerykańskiej wołowiny. Ludzie obawiają się powtórki sprzed pięciu lat, kiedy do kraju trafiło skażone mięso. Wykryto w nim wtedy priony, powodujące śmiertelną chorobę Creutzfeldta-Jakoba.
Jeszcze cztery lata temu Korea Południowa była trzecim co do wielkości importerem mięsa ze Stanów Zjednoczonych.
Źródło: Reuters