Setki policjantów przywróciły względny porządek na ulicach Villiers le Bel, choć nie obyło się bez sporadycznych, pojedynczych incydentów na paryskich przedmieściach.
Spalono kilka samochodów, ale noc była raczej spokojna. Czy to zasługa stojących w pełnym rynsztunku do tłumienia demonstracji policjantów i krążącego przez cały czas nad przedmieściami helikoptera, czy doszło do samoczynnego ostudzenia nastrojów, trudno orzec.
Przez ostatnich kilka dni na ulicach Villiers le Bel toczyła się prawdziwa bitwa, w której rannych zostało ponad siedemdziesięciu policjantów, spalono dziesiątki samochodów i kilka sklepów.
Co wywołało zamieszki?
Po raz pierwszy starcia rozgorzały w nocy z niedzieli na poniedziałek. Bezpośrednim powodem była śmierć dwójki nastolatków, którzy zderzyli się z samochodem policyjnym w trakcie ucieczki kradzionym motocyklem. Policja utrzymuje, że śmierć dwóch młodych ludzi nie była związana z policyjnym pościgiem, lecz był to zwykły wypadek drogowy. W to nie wierzą mieszkańcy, którzy dali upust swemu gniewowi niszcząc sklepowe witryny i demolując samochody.
Śledztwo w sprawie wypadku, po którym rozpoczęły się zamieszki, ma się skoncentrować na tym, czy funkcjonariusze udzielili pomocy rannym. Według rodzin i miejscowej ludności policjanci uciekli z miejsca wypadku zaraz po zderzeniu.
Źródło: Reuters, TVN24