Pisała kredą antyrządowe hasła na ulicy. Po donosie ukarano kobietę

protest slowacja 17.11
Ludzie biorą udział w demonstracji przeciwko premierowi Słowacji Robertowi Fico i jego rządowi w Bratysławie
Źródło: Reuters
Straż miejska słowackiego miasta Hnusztia ukarała grzywną kobietę, która napisała kredą na miejskim rynku antyrządowe hasła. - Tak działał reżim totalitarny - skomentował działania służb mąż ukaranej mieszkanki. Przez Słowację przetacza się "kredowa rewolucja".

W ubiegły czwartek Sztefan Rapczan, jego żona Zuzana i ich 15-letnia córka na płycie miejskiego rynku napisali kredą kilka haseł, wyrażających niezadowolenie z rządów premiera Roberta Fico oraz jego współpracowników. Cztery dni później funkcjonariusze straży miejskiej oskarżyli kobietę o zanieczyszczenie środowiska i nałożyli na nią grzywnę w wysokości 10 euro.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dziesiątki tysięcy Słowaków protestowały w Bratysławie przeciwko rządom Ficy

W rozmowie z dziennikarzami pani Zuzana przyznała, że strażnicy czuli się bardzo niezręcznie i jednoznacznie zasugerowali, że działają na polecenie burmistrza. - Dokładnie tak działał reżim totalitarny - stwierdził w rozmowie z dziennikarzami mąż kobiety, dodając, że całe zajście odbiera jako próbę zastraszenia jego rodziny przez rządzących.

"Nie zamierzamy się mścić"

Informację o złożeniu zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przeciwko rodzinie potwierdził dziennikarzom Martin Plieszowski, burmistrz miasta Hnusztia. Włodarz zaprzeczył, jakoby kogokolwiek zastraszał i stwierdził, że jego działania nie były podyktowane względami politycznymi.

Jednocześnie burmistrz przekonywał, że do tej pory nie miał pojęcia o "kredowej rewolucji", która wybuchła w wyniku konfliktu w popradzkim gimnazjum, do jakiego doszło między premierem Fico a miejscową młodzieżą.

- Nie zamierzamy się na nikim z tego powodu mścić - dodał Plieszowski. Zapytany, czy postąpiłby tak samo, gdyby na placu zamiast antyrządowych haseł znalazł narysowane słońce i drzewo, odpowiedział - zdecydowanie tak.

Przez Słowację przetacza się "kredowa rewolucja"

"Kredowa rewolucja" to pokojowy protest, symbolicznie odwołujący się do "aksamitnej rewolucji", polegający na umieszczaniu w publicznych miejscach antyrządowych haseł napisanych kolorową kredą. Powodem wybuchu kolejnej fali niezadowolenia społecznego na Słowacji stało się odwołanie debaty Ficy z uczniami Zespołu Szkół w Popradzie, planowanej na 7 listopada 2025 r.

Protesty na Słowacji
Protesty na Słowacji
Źródło: JAKUB GAVLAK/EPA/PAP

Uczniowie i absolwenci protestowali przeciwko wydarzeniu, argumentując, że spotkanie z premierem, który ich zdaniem oddala kraj od demokracji i sympatyzuje z reżimami totalitarnymi, z założenia nie może być apolityczne. W reakcji na planowaną wizytę 19-letni uczeń szkoły napisał kredą na chodniku przed budynkiem placówki hasło "Dosť bolo Fica" (Dość Ficy) oraz wulgarny komentarz pod adresem premiera w kontekście Władimira Putina.

Działanie ucznia, mimo użycia łatwo zmywalnej kredy, spotkało się z surową reakcją - dyrektorka szkoły wezwała policję, która zabrała ucznia na przesłuchanie. Incydent ten szybko przekształcił się w ogólnokrajową akcję protestacyjną pod hasłem "Kreda nie jest zbrodnią".

W geście solidarności z zatrzymanym nastolatkiem, pod hasłem "Kredová novembrová vlna" (Kredowa listopadowa fala), obywatele, w tym politycy opozycji i byli ministrowie, wyszli na ulice wielu miastach Słowacji, takich jak Bańska Bystrzyca, Żylina i Bratysława. Zapełnili oni chodniki i place setkami napisów krytykujących premiera Fico i jego rząd. Hasła takie jak "Fico boi się młodych" czy "Kreda da się zmyć, ale wstyd pozostaje" stały się symbolem sprzeciwu wobec polityki obecnego rządu.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: