Kolejny antyrządowy protest w centrum Bratysławy zgromadził w piątek około 10 tysięcy osób. Protesty organizowane są co dwa tygodnie od spotkania pod koniec ubiegłego roku premiera Słowacji Roberta Ficy z Władimirem Putinem. Demonstranci zarzucają rządowi, że kieruje kraj na wschód.
W wystąpieniach na proteście w Bratysławie podkreślano, że rząd kierowany przez Ficę niszczy praworządność, kulturę, środowisko naturalne oraz odchodzi od demokratycznych zasad i wartości.
Przedstawiciele sektora społecznego skrytykowali również planowane zmiany w funkcjonowaniu organizacji pozarządowych. Zmiany te porównano do praktyk z czasów komunistycznych i środków wprowadzonych w przeszłości przez Rosję.
Z ostrą krytyką ze strony mówców, wśród których od początku protestów nie ma przedstawicieli partii politycznych, spotkały się realizowane zmiany w sektorze kultury. Jako przedstawiciel środowiska naukowego na podium wystąpił też biochemik Peter Holub.
Nie zgodził się on z wypowiedziami pełnomocnika rządu do spraw pandemii COVID-19 Petera Kotlara, który twierdził, że szczepionki mogły zmodyfikować ludzkie DNA. Zaapelował też do władz o odwołanie niekompetentnego - jak podkreślił - polityka z pełnionej funkcji.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Fico: ulica nie może zmieniać wyniku wyborów
Według słowackich mediów w piątkowej demonstracji uczestniczyło około 10 tysięcy osób. Pod względem frekwencji była więc porównywalna do dwóch poprzednich zgromadzeń, ale zdecydowanie mniej liczna niż protest z początku lutego, gdy na ulicach Bratysławy zebrało się ponad 40 tysięcy osób.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nastoletni laureat olimpiady matematycznej odmówił podania ręki prezydentowi. "Mam osobisty, polityczny problem"
Kilka godzin przed początkiem demonstracji Fico ponownie powiedział, że za organizatorami stoją osoby powiązane z podobnymi akcjami w Ukrainie i Gruzji, oraz zaatakował media.
Słowacki premier wyraził również poparcie dla Aleksandara Vuczicia, prezydenta Serbii, w której w niedawnym antyrządowym proteście na ulice wyszło kilkaset tysięcy osób. Fico podkreślił, że "ulica nie może zmieniać wyniku wyborów".
Autorka/Autor: asty/ads
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: JAKUB GAVLAK/EPA/PAP