- To, co dzieje się na Ukrainie, jest nie do przyjęcia - powiedział w wywiadzie dla CNN szef MSZ Radosław Sikorski. - Silniejszy kraj najpierw zajmuje część słabszego, a następnie finansuje działania dywersyjne pod pretekstem problemów etnicznych, które nie istnieją - dodał szef polskiej dyplomacji.
W ostatnich dniach w Charkowie, Doniecku i Ługańsku doszło do przejęcia kilku budynków administracji przez prorosyjskich aktywistów. W Doniecku separatyści ogłosili proklamowanie Donieckiej Republiki Ludowej i włączenie jej w skład Federacji Rosyjskiej. MSZ Ukrainy oświadczyło, że wydarzenia we wschodnich obwodach wskazują na przygotowania Rosji do wejścia na terytorium ukraińskie.
We wtorkowym wywiadzie dla CNN Radosław Sikorski został poproszony o komentarz na temat zaostrzającej się sytuacji na wschodniej Ukrainy. Szef polskiej dyplomacji podkreślił, że sytuacja, z jaką mamy do czynienia jest "nie do przyjęcia".
- Silniejszy kraj najpierw zajmuje część słabszego, a następnie finansuje działania dywersyjne pod pretekstem problemów etnicznych - powiedział Sikorski.
"Taka działalność wywrotowa jest nie do przyjęcia"
Jak wyjaśnił, problemy zamieszkujących Ukrainę Rosjan, które stanowią dla Federacji Rosyjskiej pretekst do ingerencji w sprawy wewnętrzne sąsiada, nie istnieją. - Na Krymie i we wschodniej Ukrainie wszyscy mówią po rosyjsku, funkcjonują rosyjskie media. Aż do teraz problemy etniczne tam nie istniały - zaznaczył Sikorski.
Dodał również, że istnieje wiele innych metod, by rozwiązać ewentualne konflikty na tle narodowościowym.
- Taka działalność wywrotowa jest natomiast nie do przyjęcia. Musimy się teraz zastanowić, jak w tej sytuacji postąpić - powiedział Sikorski. Podkreślił przy tym, że zarówno UE, jak i USA zapowiedziały, że jeśli Rosja będzie kontynuować przejmowanie kolejnych części Ukrainy, UE wprowadzi trzeci etap sankcji, czyli sankcje gospodarcze.
Szef MSZ przypomniał, że USA już zapowiedziały zaostrzenie sankcji, jeśli - jak powiedział John Kerry - "Rosja będzie kontynuować prowokacje". - Zazwyczaj jest tak. że USA jako pierwsze podejmują kroki, a w ślad za nimi idzie Europa - powiedział Sikorski.
"Oglądamy operę, której libretto doskonale znamy"
- Rosja zawsze powołuje się na pretekst obrony mniejszości narodowej - wyjaśnił minister spraw zagranicznych, odwołując się również do polskiej historii.
- Znamy dobrze tę historię. To jak oglądanie opery, której libretto doskonale się zna. Jest to absolutnie nie do przyjęcia, bo w Europie nie ma żadnego kraju, którego terytorium nie zamieszkiwałyby mniejszości narodowe. Jeśli zaczniemy zmieniać granice pod pretekstem ich ochrony, wrócimy do piekła XX wieku. Właśnie dlatego wszyscy czują się tak zagrożeni tym, co zrobił ostatnio prezydent (Władimir) Putin - zaznaczył.
Autor: kg\mtom / Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: MSZ