Co najmniej 13 osób cywilnych zginęło, a 17 odniosło obrażenia w zamachach przeprowadzonych na wschodzie Afganistanu - poinformowały miejscowe władze. Oczekuje się, że wraz z końcem zimy nasilą się akty terroru ze strony rebeliantów.
W prowincji Nangarhar śmierć poniosło trzech afgańskich cywilów, a czterech zostało rannych, gdy w pobliżu amerykańskiego konwoju eksplodował samochód pułapka. Atak miał miejsce przed bramą bazy wojskowej USA, w pobliżu lotniska w stolicy prowincji Dżalalabadzie, gdy konwój wracał z porannego patrolu. W ataku nie ucierpiał żaden Amerykanin - poinformował rzecznik miejscowej policji.
Do zamachu przyznali się afgańscy talibowie. Według agencji dpa, która powołuje się na źródła medyczne, w Dżalalabadzie zginęły cztery osoby cywilne, a 13 odniosło obrażenia.
Kilkanaście ofiar w dwa dni
Również w piątek co najmniej 10 osób zginęło w prowincji Ghazni, gdy samochód, którym podróżowały, wjechał na improwizowaną pułapkę minową - pisze agencja AP powołując się na przedstawiciela władz prowincji. Według AFP, która również powołuje się na władze prowincji, śmierć poniosło w tym zamachu co najmniej 12 cywilów.
Z kolei w czwartek talibscy bojownicy ubrani w mundury wojskowe zaatakowali kompleks budynków ministerstwa sprawiedliwości w Mazar-i Szarif, stolicy położonej na północy prowincji o tej samej nazwie. Władze poinformowały, że po wielogodzinnych walkach zginęło pięciu przedstawicieli sił bezpieczeństwa, pięciu cywilów i wszyscy czterej napastnicy. W Mazar-i Szarif stacjonują żołnierze niemieccy z misji w Afganistanie.
Spodziewane nasilenie ataków
Rebelianci walczą z rządem w Kabulu od obalenia reżimu talibów przez siły międzynarodowej koalicji w 2001 roku. Oczekuje się, że wraz z nastaniem wiosny nasilą się ataki ze strony bojowników przedostających się do Afganistanu przez nieszczelną granicę z Pakistanem.
Autor: mm//gak / Źródło: PAP