Rumuńscy sędziowie potępiają ataki na wymiar sprawiedliwości


Sędziowie w Rumunii potępili w poniedziałek ataki na wymiar sprawiedliwości ze strony rządzącej w kraju lewicy, która zorganizowała w weekend pokaz siły skierowany przeciwko "odrażającemu systemowi", a zwłaszcza przeciwko sędziom i prokuratorom.

Podczas sobotniego wiecu w Bukareszcie przeciwko "nadużyciom wymiaru sprawiedliwości" i w nadanym w niedzielę wywiadzie telewizyjnym szef rządzącej Partii Socjaldemokratycznej (PSD) Liviu Dragnea porównał prokuratorów i sędziów do członków byłej komunistycznej policji politycznej Securitate i obiecał "oczyścić pozostawiony przez szczury brud", co - jak pisze AFP - zdaje się odnosić do wszystkich przeciwników polityka.

"Traktowanie sędziów jako 'skorumpowanych', 'stalinistów', 'oprawców', a nawet 'szczurów' stanowi szczególnie poważny zarzut" - oświadczyło w komunikacie Forum Sędziów, będące jednym z głównych prawniczych stowarzyszeń zawodowych. "Wezwanie do 'powstrzymania nadużyć' formułowane przez ludzi będących w konflikcie z prawem jest formą nacisku (...) i niebezpiecznym precedensem, który powinien zostać ukarany" - dodało stowarzyszenie.

Najbardziej wpływowy polityk z kolejnymi oskarżeniami

Dragnea, najbardziej wpływowy polityk w Rumunii, jest oskarżony o podżeganie urzędników państwowych do nadużywania stanowisk. W maju Narodowa Dyrekcja Antykorupcyjna (DNA) zażądała dla niego kary 7,5 roku więzienia. W piątek Wysoki Trybunał Kasacyjny i Sprawiedliwości odroczył ogłoszenie wyroku w tej sprawie nie wskazując, kiedy werdykt zostanie ostatecznie ogłoszony.

Ustępujący szef Prokuratury do walki z zorganizowaną przestępczością i terroryzmem (DIICOT) Daniel Horodniceanu i członkowie Najwyższej Rady Sądownictwa (CSM) również wyrazili ubolewanie. - Poprosiłem CSM o obronę profesjonalnej reputacji (prokuratorów) i niezawisłego sądownictwa - powiedział w piątek w rozmowie z AFP Horodniceanu.

Dragnea był już skazany w innym procesie w 2016 roku na karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu za oszustwo wyborcze i w związku z tym nie mógł kandydować na stanowisko premiera po powrocie jego partii do władzy. Sędziów oskarża o bycie częścią "państwa równoległego" działającego przeciwko rządowi.

W sobotę polityk zgromadził w stolicy około 150 tys. swych zwolenników z całego kraju.

Dragnea pomimo problemów z wymiarem sprawiedliwości nieformalnie kontroluje rząd i jest uważany za najbardziej wpływowego polityka w Rumunii. Sprawuje funkcję przewodniczącego niższej izby parlamentu, Izby Deputowanych.

Problemy z prawem Draganei

W latach 2006-2012 był przewodniczącym lokalnych władz w okręgu Teleorman na południu kraju i liderem miejscowego oddziału PSD. Podejrzewa się go o wymuszenie na szefowej urzędu opieki społecznej w tym okręgu, by przekazywała wynagrodzenie dwóm kobietom rzekomo zatrudnionym w tej instytucji. W rzeczywistości kobiety pracowały dla lokalnego oddziału PSD. Według prokuratury skarb państwa stracił na tym 24 tys. euro.

Podczas przesłuchań Dragnea odrzucał te oskarżenia, twierdząc, że jest sądzony "na podstawie zwykłych plotek".

Tuż przed rozpoczęciem tego procesu w 2017 roku socjaldemokratyczny rząd przyjął kontrowersyjną reformę kodeksu karnego, zmieniając próg kary za nadużycia władzy. Zgodnie z propozycją złagodzenia przepisów przestępstwo urzędnicze byłoby ścigane z urzędu w trybie postępowania karnego dopiero wtedy, gdy straty przekraczałyby 44 tys. euro. Rozporządzenie wywołało falę bezprecedensowych protestów, największych w Rumunii od upadku komunizmu w 1989 roku. Zmusiły one rząd do odstąpienia od tej reformy.

Dragnea jest też podejrzewany o sprzeniewierzenie funduszy unijnych.

Autor: tmw/adso / Źródło: PAP