Z powodu fali przemocy, która w ostatnich dniach ogarnęła dwie prowincje na zachodzie Republiki Południowej Afryki, zginęło 117 osób - podał rząd RPA. Do pomocy policji w tłumieniu gwałtownych zamieszek wezwano wojsko. W tych regionach ma pojawić się w sumie 25 tysięcy wojskowych. Podczas protestów po aresztowaniu byłego prezydenta atakowane i plądrowane są sklepy, blokowane są drogi.
Protesty, które wybuchły w RPA po uwięzieniu w nocy z 7 na 8 lipca byłego prezydenta Jacoba Zumy, przerodziły się w gwałtowne zamieszki z policją, a następnie w niewidzianą od lat falę przemocy, grabieży i podpaleń. Według informacji rządu, w prowincji KwaZulu-Natal zginęło 91 osób, w Gauteng - 26. Wcześniej informowano o ogółem 72 ofiarach, teraz bilans wzrósł do 117. Większość z tych osób zginęła w chaosie, który towarzyszył plądrowaniu sklepów. Według policji aresztowano 2203 osoby.
Do ogarniętych przemocą miast skierowano wojsko, które ma pomagać policji w przywróceniu porządku. Do czwartku rozmieszczono tam 10 tysięcy żołnierzy, jeszcze w środę było ich 5 tysięcy. Ministerstwo obrony planuje, by w operacji wzięło udział w sumie 25 tysięcy wojskowych. W czwartek do jednostek wezwano wszystkich rezerwistów.
W leżącym w prowincji Gauteng Johannesburgu, gospodarczej stolicy RPA, w czwartek z ulic sprzątano odłamki szkła i gruz, przedsiębiorcy oceniali straty swoich złupionych biznesów, porządku pilnowało wojsko - relacjonuje AP. Do niepokojów wciąż dochodzi w prowincji KwaZulu-Natal, szczególnie w portowym Durbanie, gdzie nadal płoną niektóre magazyny, a centra handlowe są atakowane i plądrowane - pisze agencja. Policja i wojsko starają się odblokować zatarasowaną przez spalone ciężarówki autostradę prowadzącą do Johannesburga. Dłuższa blokada tej kluczowej drogi może doprowadzić do problemów z zaopatrzeniem w podstawowe produkty obszarów położonych w głębi kraju.
Przez port w Durbanie przechodzi również większość z importowanych do RPA leków i materiałów medycznych. Zamieszki i grabieże zdezorganizowały pracę szpitali, które już i tak z trudem walczą z trzecią falą epidemii COVID-19 w tym państwie - zaznacza Agencja Reutera. Dodaje, że niepokoje spowodowały zamknięcie niektórych centrów szczepień przeciw koronawirusowi.
Ta największa od lat fala przemocy w RPA jest efektem wybuchu ogólnego gniewu wywołanego ubóstwem i nierównościami, które 27 lat po upadku apartheidu jeszcze się zwiększyły przez surowe ograniczenia wprowadzone z powodu epidemii COVID-19 - komentuje Reuters. Dodaje, że w kraju rosną również napięcia na tle etnicznym. W dzielnicy Durbanu, Phoenix, dochodziło do starć między zamieszkującą ją ludnością pochodzenia hinduskiego a czarnoskórymi mieszkańcami.
Ponad rok więzienia dla byłego prezydenta
79-letni Zuma był prezydentem RPA w latach 2009-2018. W czasie sprawowania urzędu miał działać na korzyść trzech braci biznesmenów Atula, Ajaya i Rajesha Guptów, którym miał pozwalać na żerowanie na zasobach państwa. Zarówno były prezydent, jak i biznesmeni zaprzeczają zarzutom. Podczas swoich dziewięcioletnich rządów Zuma był oskarżany o korupcję i pranie pieniędzy. Wcześniej, będąc wiceprezydentem, został też oskarżony o gwałt, choć ostatecznie sąd uniewinnił go w 2006 roku.
Teraz Zuma został skazany na 15 miesięcy więzienia za obrazę sądu. Orzeczenie wydano w związku z wielokrotnym niestawianiem się byłego prezydenta na przesłuchaniach w sprawie zarzutów korupcyjnych. Zuma nie przyznaje się do winy i twierdzi, że wysuwane pod jego adresem oskarżenia są motywowane politycznie.
Źródło: PAP