Sąd w Sewastopolu uznał 17 zaginionych marynarzy krążownika Moskwa za zmarłych - poinformowały niezależne rosyjskojęzyczne media. Od ich śmierci upłynęło ponad pół roku. Resort obrony Rosji oficjalnie potwierdził, że po zatonięciu jednostki na Morzu Czarnym zginęło jedynie pięciu marynarzy.
Rosyjska sekcja BBC poinformowała, że sąd w Sewastopolu rozpatrywał wszystkie sprawy za zamkniętymi drzwiami, wnioskodawcami w każdym przypadku byli dowódca jednostki wojskowej nr 42948 w Sewastopolu, a także krewni marynarzy. Żadna decyzja nie została zaskarżona. Prawdopodobnie wszystkie z nich weszły w życie.
BBC zwróciła uwagę, że teksty orzeczeń sądowych nie zostały opublikowane, jednak biorąc pod uwagę terminy spraw marynarze nie zostali uznani za zmarłych w wyniku działań wojennych.
"Zgodnie z rosyjskim kodeksem cywilnym, obywatel może zostać uznany przez sąd za zmarłego w ciągu sześciu miesięcy, jeśli zaginął w okolicznościach, 'grożących śmiercią lub dających powód do założenia, że nastąpiła ona w wyniku nieszczęśliwego wypadku'" - podała rosyjska sekcja BBC.
Inaczej jest w przypadku wojskowych. "Jeśli żołnierz zaginął 'w związku z działaniami wojennymi', może zostać uznany za zmarłego nie wcześniej niż dwa lata po zakończeniu wojny. W takim przypadku datę zakończenia działań wojennych należy podać we wniosku złożonym w sądzie" - przypomniała BBC.
Zatonięcie krążownika Moskwa
Okręt flagowy rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, krążownik Moskwa, zatonął w połowie kwietnia na Morzu Czarnym. Władze w obwodzie odeskim poinformowały wówczas, że jednostka została trafiona dwoma rakietami ukraińskimi Neptun.
Rosyjskie ministerstwo obrony podało z kolei, że na okręcie doszło do pożaru i wybuchu amunicji. Resort nie ujawnił przyczyn eksplozji, przekazał jedynie, że załoga krążownika została ewakuowana.
Według szacunków niezależnych rosyjskich dziennikarzy liczebność załogi Moskwy w chwili zatonięcia wynosiła od 416 do 680 osób, w większości poborowych.
Ministerstwo obrony w Moskwie na początku poinformowało o jednym zabitym i 27 zaginionych marynarzach. Pod koniec kwietnia potwierdziło oficjalnie śmierć piątego marynarza, Dmitrija Czeremiskina. Rosyjska sekcja Radia Swoboda przypomniała, że krewni zmarłych otrzymali zawiadomienia w sprawie odszkodowań. Wdowa po Czeremiskinie otrzymała jego akt zgonu w połowie sierpnia.
Ojciec żołnierza "sam opowie całą prawdę"?
Jednym z wnioskujących w sądzie w Sewastopolu był Dmitrij Szkriebiec, który po zatonięciu krążownika stracił syna. Jegor Szkriebiec również został uznany za zaginionego, a akt jego zgonu został wystawiony po 110 dniach.
Dmitrij Szkriebiec wielokrotnie próbował uzyskać informacje o krążowniku, po czym ogłosił, że "sam opowie całą prawdę". We wpisach zamieszczanych na portalach społecznościowych ujawniał m.in, że prace ratunkowe na okręcie nie zostały przeprowadzone, a oficerowie uciekli, pozostawiając rannych marynarzy na pastwę losu.
We wcześniejszej rozmowie z BBC mężczyzna stwierdził, że świadkowie w czasie posiedzeń sądu kilkakrotnie zmieniali swoją wersję wydarzeń, dotyczących zatonięcia krążownika, aby dopasować ją do oficjalnej wersji rosyjskiego ministerstwa obrony.
Źródło: BBC, Radio Swoboda
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru