Samoloty Korei Południowej oddały dwa ostrzegawcze strzały po tym, jak rosyjski samolot wojskowy naruszył tamtejszą przestrzeń powietrzną - przekazało południowokoreańskie ministerstwo obrony. W przestrzeń Korei Południowej miała wlecieć także maszyna należąca do Chin. Ministerstwo obrony Rosji zaprzeczyło, aby bombowce strategiczne tego kraju złamały międzynarodowe zasady, a samolotom południowokoreańskim zarzuciło wykonywanie niebezpiecznych manewrów.
Seul oświadczył, że najpierw w koreańskiej strefie identyfikacyjnej obrony powietrznej znalazły się trzy samoloty rosyjskie (dwa Tu-95 oraz jeden A-50), a także dwa chińskie. Następnie jedna z rosyjskich maszyn, Berijew A-50, znalazła się - według Korei Południowej - w strefie powietrznej tego kraju.
Poderwane myśliwce, strzały ostrzegawcze
Według Seulu rosyjski samolot wleciał około godziny 9 czasu lokalnego (godzina 1 w Polsce) w przestrzeń Korei Południowej nad wyspami Dokdo, wobec których roszczenia wysuwa także Japonia, nazywająca wyspy Takeshima. Rosja nie jest stroną w tym sporze.
Strona koreańska, w ramach "zwykłej odpowiedzi", poderwała kilka myśliwców, w tym F-15K i F-16, aby śledzić maszynę. Potem południowokoreańskie samoloty oddały strzał ostrzegawczy. Po 20 minutach rosyjski samolot ponownie pojawił się w tym rejonie, co spowodowało oddanie drugiego strzału. Nie jest jasne, czy fakt, że trzem samolotom rosyjskim towarzyszyły dwa chińskie, był zabiegiem celowym - zastrzegł pragnący zachować anonimowość przedstawiciel władz w Seulu.
- Przed odbyciem wspólnych lotów chińskie maszyny wleciały w południowokoreańską strefę identyfikacyjną obrony powietrznej u południowo-zachodnich wybrzeży kraju. Podobne przypadki zdarzały się już w ostatnich latach - podkreślił urzędnik.
Według władz Korei Południowej, to pierwszy raz, kiedy rosyjski samolot wojskowy naruszył przestrzeń powietrzną tego kraju.
Ministerstwo obrony w Seulu zapowiedziało, że jeszcze we wtorek wezwie przedstawicieli ambasad obu krajów, aby złożyć formalny protest w związku z incydentem.
Rosja zaprzecza, Chiny tłumaczą
Ministerstwo obrony Rosji zaprzeczyło doniesieniom o naruszeniu przez ich myśliwce południowokoreańskiej przestrzeni powietrznej oraz temu, że tamtejsi piloci próbowali nawiązać kontakt z rosyjskimi pilotami - podała RIA Nowosti.
"23 lipca 2019 roku dwa bombowce strategiczne Tu-95ms sił powietrzno-kosmicznych Rosji wykonywały planowy lot w przestrzeni powietrznej nad neutralnymi wodami Morza Japońskiego" - napisało ministerstwo.
Resort zapewnił, że samoloty nie naruszyły granicy powietrznej innych państw, a ich trasa "przebiegała bez odchylenia od planu zgodnie z międzynarodowymi zasadami w odległości ponad 25 kilometrów od wysp Dokdo, nie naruszając przestrzeni powietrznej Korei Południowej". W oświadczeniu napisano też, że w okolicach wspomnianych wysp do rosyjskich maszyn zbliżyły się dwa południowokoreańskie myśliwce F-16, które "wykonały nieprofesjonalne manewry, przecinając drogę rosyjskim bombowcom strategicznym i stwarzając zagrożenie dla bezpieczeństwa".
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Chin przekazało, że obszar, w który wleciał jeden z rosyjskich samolotów nie należy do Korei Południowej i wszystkie kraje mogły się cieszyć tam swobodą ruchu.
Japonia skarży
Rzecznik rządu japońskiego skrytykował działania Korei Południowej. - Nie możemy akceptować tego rodzaju działań na naszym terytorium - powiedział jeden z członków rządu, cytowany przez agencję Kyodo.
- Takeshima to japońskie terytorium - powiedział minister spraw zagranicznych Taro Kono. - To Japonia powinna podjąć kroki wobec rosyjskiego samolotu - uznał.
Autor: akw\mtom,rzw / Źródło: reuters, pap, yonhap