Rosjanie tłumaczą się z desantu żołnierzy. "Mieli chronić stację gazową przed terrorystami"

Mierzeja Arabacka, będąca częścią Półwyspu Krymskiego oddziela Sywasz od Morza Azowskiego
Mierzeja Arabacka, będąca częścią Półwyspu Krymskiego oddziela Sywasz od Morza Azowskiego
Źródło: NASA

Rosyjska grupa desantowa otoczyła w sobotę po południu gazową stację rozdzielczą w miejscowości Striłkowe na Mierzei Arabackiej. Według Ukrainy, Rosjanie próbowali przedostać się na terytorium obwodu chersońskiego. Rosjanie przekonują jednak, że ich zadaniem była ochrona stacji przed atakiem terrorystycznym.

Według strony ukraińskiej w sobotę około 60 żołnierzy rosyjskich zostało zrzuconych z 6 helikopterów na Mierzei Arabackiej we wsi która znajduje się na granicy między Autonomiczną Republiką Krymu a obwodem chersońskim. Ukraińskie ministerstwo obrony oświadczyło, że dzięki jego wysiłkom siły rosyjskie nie zdołały przedostać się na teren obwodu chersońskiego.

Rosjanie oświadczyli, że wylądowali we wsi w obwodzie chersońskim przez pomyłkę, a ich celem była ochrona stacji gazowej w miejscowości Striłkowe.

Według mediów rosyjscy żołnierze, którzy zostali zrzuceni z czterech helikopterów, opanowali także platformę gazową nieopodal wsi Szczasływcewe. Zarówno platforma, jak i stacja są własnością spółki energetycznej Czornomornaftohaz, którą samozwańcze władze Krymu są gotowe sprywatyzować i odsprzedać.

"Rosja dopuściła się agresji"

MSZ Ukrainy zareagowało na incydent oświadczając, że Rosja dopuściła się interwencji zbrojnej. W komunikacie wyraziło też "głęboki i kategoryczny" protest w związku z zajściem. "Ukraina zastrzega sobie prawo użycia wszelkich środków, by powstrzymać militarną interwencję Rosji" - napisano.

W sobotę we wsi Striłkowe na Mierzei Arabackiej (leży ona między Autonomiczną Republiką Krymu a obwodem chersońskim) ukraińskie siły zbrojne odparły próbę wtargnięcia rosyjskich wojsk na ten teren.

Według mediów rosyjscy żołnierze, którzy zostali zrzuceni z czterech helikopterów, opanowali także platformę gazową nieopodal wsi Szczasływcewe.

"Sytuacja spokojna"

Zarówno platforma, jak i stacja są własnością spółki energetycznej Czornomornaftohaz, którą samozwańcze władze Krymu są gotowe sprywatyzować i odsprzedać.Ukraińskie ministerstwo obrony oświadczyło, że dzięki jego wysiłkom siły rosyjskie nie zdołały przedostać się na teren obwodu chersońskiego, a Straż Graniczna poinformowała, że Rosjanie wyjaśnili, iż celem ich operacji jest "obrona stacji gazowej przed możliwym atakiem terrorystycznym".Sytuacja w rejonie zdarzenia jest spokojna - przekazało biuro prasowe SG.Dzień wcześniej, w piątek, nieuznawane przez Kijów władze ARK oświadczyły, że przejmą znajdującą się na półwyspie własność państwa ukraińskiego i ją sprywatyzują.

W niedzielę referendum

Wicepremier Krymu Rustam Temirgalijew mówił wówczas przede wszystkim o Czornomornaftohazie, który jest w regionie Morza Czarnego liderem pod względem wydobycia ropy i gazu z szelfu kontynentalnego.- Po nacjonalizacji firmy podejmiemy w sposób jawny decyzję - jeśli pojawi się duży inwestor, jak Gazprom lub inny koncern - by przeprowadzić prywatyzację - powiedział Temirgalijew.W niedzielę na Krymie odbędzie się referendum, w którym postawione zostaną dwa pytania: "Czy jesteś za ponownym zjednoczeniem Krymu z Rosją na prawach podmiotu FR?" oraz "Czy jesteś za przywróceniem obowiązywania konstytucji Republiki Krymu z 1992 roku i za statusem Krymu jako części Ukrainy?". Ani władze w Kijowie, ani UE nie uznają legalności tego referendum.

Ukraina oskarża Rosję o interwencję zbrojną

Ukraina oskarża Rosję o interwencję zbrojną

Autor: nsz/jk / Źródło: reuters, pap, Ukrainska Pravda

Czytaj także: