Środa jest 21. dniem rosyjskiego ataku na Ukrainę. Profesor Adam Daniel Rotfeld, były szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych, powiedział w "Kropce nad i", że to, co się wydarzyło w Mariupolu, gdzie rosyjski samolot zrzucił bombę na teatr, "przechodzi wszelkie wyobrażenia". - Jest to nie tyle złamanie podstawowych norm, zasad, ale jest bardzo wiele konwencji, które chronią ludność cywilną w czasie konfliktów zbrojnych - zaznaczył. I dodał, że Władimir Putin ma świadomość tego, że cele, które sobie postawił, są nie do zrealizowania. O zbombardowaniu teatru mówił w TVN24 także Mykoła Kniażycki, dziennikarz, polityk, deputowany do Rady Najwyższej Ukrainy.
Inwazja Rosji na Ukrainę trwa 21. dobę. W środę po godzinie 18 czasu ukraińskiego (godzina 17 w Polsce) władze Mariupola poinformowały, że rosyjski samolot zrzucił bombę na teatr, gdzie ukryło się blisko tysiąc mieszkańców miasta. "Wśród obiektów zbombardowanych w środę w oblężonym przez Rosjan Mariupolu, na południowym wschodzie Ukrainy, są pomieszczenia pływalni, pod gruzami znalazły się kobiety z dziećmi i kobiety ciężarne" - napisał na Facebooku szef władz obwodu donieckiego Pawło Kyryłenko.
Rotfeld o zrzuceniu bomby na teatr w Mariupolu: złamanie podstawowych norm i konwencji, które chronią ludność cywilną
Profesor Adam Daniel Rotfeld, były szef MSZ, powiedział w "Kropce nad i" w TVN24, że "to niewyobrażalne" i "nie sądził, że kiedykolwiek w swoim życiu zobaczy jeszcze coś podobnego".
- To, co się wydarzyło w Mariupolu, to rzecz, która przechodzi wszelkie wyobrażenia. Jest to nie tyle złamanie podstawowych norm, zasad, ale jest bardzo wiele konwencji, które chronią ludność cywilną w czasie konfliktów zbrojnych. Wszystkie te postanowienia zostały w tym wypadku pogwałcone bez reszty - podkreślał.
Relacja tvn24.pl: Atak Rosji na Ukrainę. 21. dzień inwazji
- Ci, którzy to popełnili, będą odpowiadać na tych samych zasadach, na jakich odpowiadali ci zbrodniarze, którzy dokonywali zbrodni w byłej Jugosławii, na obszarze Serbii, Chorwacji i w innych miejscach, zwłaszcza w Bośni i Hercegowinie - ocenił Rotfeld.
Były szef MSZ mówił w "Kropce nad i", że prezydent Rosji Władimir Putin "ma świadomość, że cele które sobie stawiał, są nie do zrealizowania". - Ukraina postawiła pewną tamę, której on nie jest w stanie pokonać, a ta tama jest związana nie tyle z potęgą militarną Ukrainy, tylko z konsolidacją społeczeństwa, narodu, który przeciwstawił się najazdowi ze strony państwa, które uważa, że Ukraina jest częścią narodu rosyjskiego. To jest świadome działanie bratobójcze wobec tego, co oni uważają częścią rosyjskiego narodu - zaznaczył.
Rotfeld dodał, że po tym ataku Ukraińcy stali się wspólnotą. - Jeszcze nikomu nie udało się utworzyć takiej wspólnoty, która by w tak krótkim czasie była gotowa poświęcić swoje życie na rzecz obrony podstawowych wartości, do których należy z jednej strony poczucie godności, a z drugiej tożsamości narodowej - ocenił.
Mykoła Kniażycki o sytuacji w Mariupolu
Mykoła Kniażycki, dziennikarz, polityk, deputowany do Rady Najwyższej Ukrainy, mówił w "Kropce nad i", że przed zbombardowaniem teatru w Mariupolu jeden z uchodźców z tego miasta przekazał na antenie stacji 1+1, że "tam jest bardzo trudno i że w teatrze dramatycznym są kobiety z dziećmi".
- Godzinę i 30 minut po tym wywiadzie ten teatr był zbombardowany - dodał Kniażycki. Przypomniał, że wcześniej w środę w Czernihowie, na północy Ukrainy, rosyjscy żołnierze ostrzelali ludzi, którzy stali w kolejce po chleb.
Kniażycki mówił w TVN24, że "Putinowi zależy na Charkowie i na Mariupolu". - Oni chcą zwycięstwa choćby w jednym mieście. Wszystkie ukraińskie miasta stoją jak forteca i Putin nie może ich okrążyć - dodał.
- Jemu nic się nie udało, jak mówił pan profesor, co chciał zrobić na Ukrainie. Z jakiego powodu on strzela do cywilów, nie wiem. Może dlatego, żeby naciskać na ukraińską stronę, kiedy są prowadzone negocjacje - powiedział.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO:
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24