Rosja odrzuciła oskarżenia strony amerykańskiej, że złamała traktat INF o całkowitej likwidacji rakiet balistycznych bądź manewrujących średniego zasięgu z 1987 roku. Zdaniem USA, stanowi to zagrożenie dla NATO.
O tym, że Rosja rozmieściła pociski rakietowe średniego i krótszego zasięgu typu ziemia-ziemia, co jest złamaniem "ducha i intencji" porozumienia rozbrojeniowego INF, mówił w środę w Izbie Reprezentantów USA wiceprzewodniczący kolegium szefów sztabów amerykańskich sił zbrojnych generał Paul Selva.
- Rosja przestrzegała, przestrzega i będzie przestrzegać wszystkich międzynarodowych zobowiązań, w tym wynikających z traktatu INF, nawet wtedy, kiedy nie jest to do końca w interesie Rosji - powiedział w czwartek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow podczas telekonferencji z dziennikarzami.
Zagrożenie dla NATO
Wypowiedź generała Selvy była pierwszym oficjalnym potwierdzeniem doniesień dziennika "New York Times". W lutym tytuł ten ujawnił, że Rosja rozmieściła w tajemnicy pociski manewrujące ziemia-ziemia, oznaczone przez Amerykanów jako SSC-8, które według ekspertów są najprawdopodobniej lądową wersją odpalanych z morza rakiet SSN-30A.
Ich zasięg może wynosić nawet 5,5 tysiąca kilometrów i prawdopodobnie mogą one przenosić głowice nuklearne. - System sam w sobie stanowi zagrożenie dla większości naszych obiektów w Europie. Sądzimy, że Rosjanie umyślnie rozmieścili go po to, by stworzyć zagrożenie dla NATO i obiektów, które wchodzą w obszar odpowiedzialności NATO - ocenił generał Paul Selva, który wystąpił na posiedzeniu komisji do spraw obrony w Izbie Reprezentantów.
Testy i rozmieszczenie tych rakiet są naruszeniem traktatu INF o całkowitej likwidacji rakiet średniego zasięgu z 1987 roku.
Dwa bataliony
INF, podpisany przez prezydentów USA i ZSRR, Ronalda Reagana i Michaiła Gorbaczowa, zabrania obu stronom testowania, produkcji i posiadania odpalanych z wyrzutni naziemnych rakietowych pocisków balistycznych bądź manewrujących o zasięgu od 500 km do 5,5 tys. km. Układ ten jest uważany za jedno z porozumień, które doprowadziły do zakończenia zimnej wojny.
Już w 2014 roku administracja ówczesnego prezydenta USA Baracka Obamy interweniowała w reakcji na testy tej nowej rakiety.
Według przedstawicieli Waszyngtonu, na których powoływał się "New York Times", Moskwa dysponuje dwoma batalionami tych zakazanych rakiet. Pierwszy stacjonuje na poligonie Kapustin Jar w północno-zachodniej części okręgu astrachańskiego. Drugi w grudniu został stamtąd przemieszczony do innej części Rosji - pisał "New York Times". Każdy batalion wyposażony jest w cztery mobilne wyrzutnie rakietowe.
Autor: tas//rzw/jb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru