Ksiądz Dmitrij Safronow, który odprawił nabożeństwo żałobne przy grobie znanego opozycjonisty i krytyka władz na Kremlu Aleksieja Nawalnego, nie może wykonywać zadań kapłańskich przez najbliższe trzy lata. Dekret został podpisany przez zwierzchnika Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej Cyryla.
Ksiądz Dmitrij Safronow, zgodnie z dekretem, został zdegradowany do roli lektora psalmów i wysłany do cerkwi św. Pimena Wielkiego w dzielnicy Nowyje Worotniki w Moskwie - napisał portal niezależnej rosyjskojęzycznej telewizji Nastojaszczeje Wriemia, powołując się na komunikat diecezji moskiewskiej Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.
Duchowny ma wykonywać zadania "wyznaczone przez proboszcza". Nie może udzielać błogosławieństw, nosić sutanny i krzyża kapłańskiego. "Po zakończeniu okresu pokuty, na podstawie informacji zwrotnej z miejsca posłuszeństwa, zostanie podjęta decyzja o możliwości jego dalszej posługi kapłańskiej" – podano w komunikacie diecezji. Z dokumentu nie wynika, za jakie przewiny ksiądz został zdegradowany. Diecezja nie chciała komentować sprawy.
Przy grobie krytyka władz na Kremlu
Safronow odprawił nabożeństwo żałobne przy grobie znanego opozycjonisty i krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego na cmentarzu Borysowskim w dniu jego pogrzebu, a także czterdzieści dni po jego śmierci (prawosławni wierzą, że dusza zmarłego po śmierci przez ten czas pozostaje na Ziemi - red.).
Ksiądz znalazł się także w gronie duchownych, którzy publicznie zaapelowali do władz rosyjskich, by wydały zwłoki Aleksieja Nawalnego jego rodzinie (ciało Nawalnego zostało przekazane jego matce dziewięć dni po śmierci) - przypomniał niezależny rosyjski portal Meduza.
Tajemnicza śmierć w kolonii karnej
16 lutego rosyjskie służby więzienne podały, że 47-letni Nawalny zmarł nagle w kolonii karnej na północy kraju. Opozycjonista w czasie spaceru miał "poczuć się źle" i "stracił przytomność". Mimo wezwania pogotowia ratunkowego i prób reanimacji zmarł - utrzymywały służby.
Zdaniem współpracowników Nawalnego za jego śmierć odpowiadają władze na Kremlu.
Źródło: Nastojaszczeje Wriemia, Meduza, tvn24.pl