Rosyjski generał o niebezpiecznym przechwyceniu Poseidona: oddaliśmy Amerykanom przysługę

[object Object]
Incydenty z udziałem rosyjskich myśliwców zdarzały się już wcześniej. Nagranie: Su-27 niebezpiecznie blisko od amerykańskiego samolotuUnited States Air Force/United States European Command
wideo 2/6

Pomogliśmy Waszyngtonowi uniknąć skandalu związanego z naruszeniem granicy powietrznej – oznajmił głównodowodzący 4. armią sił powietrznych Południowego Okręgu Wojskowego Rosji generał Wiktor Sewostianow. W ten sposób przedstawił stanowisko strony rosyjskiej dotyczące incydentu z przechwyceniem amerykańskiego samolotu rozpoznawczego P-8A Poseidon nad Morzem Czarnym.

Do incydentu doszło 25 listopada. Jak poinformował wówczas Pentagon, rosyjski myśliwiec Su-30 niebezpiecznie przechwycił nad Morzem Czarnym amerykańskiego P-8A. Departament Obrony USA przekazał, że samolot prowadził działania operacyjne w międzynarodowej przestrzeni powietrznej. W komunikacie podano, że manewr Su-30 był niebezpieczny. Myśliwiec miał przelecieć nad Poseidonem, który wpadł następnie w prąd powietrzny wytworzony przez rosyjską maszynę.

Głównodowodzący 4. armią sił powietrznych Południowego Okręgu Wojskowego Rosji generał Wiktor Sewostianow wyjaśnił w środę, że działania załogi Su-30 nie można uznać za niebezpieczne.

- W tej sytuacji nie ma nic nadzwyczajnego. Załoga myśliwca działała profesjonalnie. Powszechną praktyką jest zapobieganie naruszeniom granicy powietrznej. Nasi piloci pomogli amerykańskim kolegom uniknąć międzynarodowego skandalu związanego z naruszeniem granicy państwowej Rosji – dowodził generał.

Zmusili do zmiany kursu

Sewostianow przypomniał, że Su-30 został poderwany w powietrze po "zarejestrowaniu celu powietrznego w pobliżu granicy Rosji", i że załoga myśliwca sygnalizowała amerykańskim pilotom konieczność zmiany kursu. Reakcji nie było, dlatego Su-30 wykonał ruch.

- Manewr został przeprowadzony dopiero wtedy, kiedy amerykański samolot rozpoznawczy zbliżył się do granicy państwowej Federacji Rosyjskiej na odległość około dziesięciu kilometrów. Działania załogi Su-30 zmusiły amerykańskich pilotów do zmiany kursu. Myśliwiec eskortował maszynę USA i upewniwszy się, że oddaliła się od granicy, wrócił do bazy - relacjonował generał, cytowany przez portal należącej do Ministerstwa Obrony Rosji gazety "Krasnaja Zwiezda".

Jak stwierdził, "intensywność lotów maszyn państw NATO w pobliżu południowych granic Rosji jest tak wysoka, że ​​praca załóg rosyjskich samolotów zaczyna przypominać loty rutynowe".

Agencja Interfax zacytowała wypowiedź byłego dowódcy Floty Czarnomorskiej admirała Władimira Komojedowa, który powiedział, że "loty amerykańskich samolotów nad Morzem Czarnym prowokują rosyjskich wojskowych".

- Amerykanie w ogóle nie powinni latać w tej strefie. Nikt ich tam nie zapraszał - dowodził Komojedow.

Podobne incydenty

Rosyjski portal newsru.com przypomniał, że incydenty z udziałem rosyjskich i amerykańskich samolotów w przestrzeni powietrznej zdarzały się już wcześniej. W czerwcu nad Morzem Bałtyckim rosyjski myśliwiec Su-27 przeleciał w pobliżu zaledwie 1,5 metra od amerykańskiego rozpoznawczego boeinga.

"Takie zbliżenie samolotów jest uznawane za najbardziej niebezpieczne. Amerykańskie media relacjonowały wówczas, że wyposażony w pociski rosyjski myśliwiec nie tylko zbliżał się do maszyny USA, ale także wykonywał prowokacyjne manewry" - napisał newsru.com.

Autor: tas/adso / Źródło: Interfax, redstar.ru, newsru.com

Źródło zdjęcia głównego: mil.ru