W środę 18 lipca o godzinie 20. na antenie TVN24 w programie specjalnym widzowie będą mogli obejrzeć reportaż Wojciecha Bojanowskiego "Szczęśliwa 13. Akcja ratunkowa w jaskini".
23 czerwca dwunastu chłopców w wieku od 11 i 16 lat z drużyny piłkarskiej i ich 25-letni trener utknęło w jaskini w prowincji Chiang Rai w północnej Tajlandii, odciętej od świata przez ulewne deszcze i podnoszący się poziom wody. Po dziewięciu dnia poszukiwań zaginionych odnaleźli brytyjscy nurkowie. W ramach skomplikowanej operacji cała grupa została wydobyta na powierzchnię między 8 a 10 lipca.
Po 10 dniach wciąż mieli latarkę
Niemal dwa tygodnie postępy w akcji ratunkowej relacjonował na miejscu wysłannik "Faktów" TVN, Wojciech Bojanowski.
- Nie było wątpliwości, że to była drużyna, której kibicowało najwięcej osób na świecie - powiedział w środę w TVN24 Bojanowski, nawiązując do sytuacji, kiedy ogarnięty mundialową gorączką świat, z równym zaangażowaniem śledził losy uwięzionych w jaskini.
- Kiedy tam przyjeżdżaliśmy, to bardzo prawdopodobną wersją była ta, że oni spędzą tam cztery miesiące - zaznaczył reporter "Faktów" TVN. Nagłe deszcze i obniżający się poziom w jaskini sprawiły jednak, że akcja ratunkowa rozpoczęła się natychmiast. W tym momencie zaczęła się walka z czasem setek osób, znajdujących się na miejscu. - W reportażu są rozmowy z dwoma brytyjskimi nurkami, którzy znaleźli chłopców i ich trenera, a także dowodzili akcją ratunkową - opisuje autor reportażu. - Dla mnie poruszające i bardzo wzruszające jest to, czego się dowiedzieliśmy, tłumacząc dokładnie słowo po słowie, co chłopcy mówili tam w jaskini - kontynuował.
- Chłopcy nie mieli żadnego pojęcia o akcji ratunkowej, że tam tysiąc osób wokół tej góry chodzi i szuka. Staramy się coś więcej o tych chłopcach powiedzieć - mówił o swoim reportażu Bojanowski.
- Niesamowite jest to, że po dziewięciu, prawie dziesięciu dniach spędzonych w jaskini, oni nadal mieli baterię w latarkach. To świadczy o tym, jak bardzo musieli tę energię oszczędzać - dodał.
Co aktualnie wiadomo o tym, jak chłopcy wraz ze swoim trenerem znaleźli się w jaskini? Bojanowski zaznaczył, że obowiązywały dwie wersje. - Teraz wydaje się, że ta bardziej prawdopodobna jest taka, że trener był organizatorem tej wyprawy. Druga wersja, według której to trener poszedł za chłopcami, to kolportowana przez rodziców historia. Oni uwielbiają tego trenera, bo spędzał z chłopcami każdy wolny wieczór. To dobry duch, człowiek, który nie tylko trenował z nimi piłkę nożną - zaznaczył. - Cała ta impreza, bo to miały być obchody urodzin, miała trwać godzinę. Dzisiaj się możemy cieszyć, ale dwa tygodnie temu wydawało się, że oni cało z tego nie wyjdą - powiedział.
Autor: akw/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24