W mijającym 2020 roku życie straciło 50 dziennikarzy – wynika z corocznego raportu organizacji Reporterzy bez Granic. Łącznie od 1990 roku, kiedy pojawił się pierwszy raport, zginęło 2658 dziennikarzy.
Choć zabitych dziennikarzy było w tym roku o trzech mniej niż w 2019 roku, coraz więcej z nich ginie w krajach, w których formalnie panuje pokój. W 2020 roku dotyczyło to 34 z 50 z nich. Jeszcze w 2016 ten odsetek wynosił 42 procent. Najwięcej zabójstw dziennikarzy było w pogrążonym w przemocy karteli narkotykowych Meksyku - osiem, a także w Indiach i Pakistanie (po cztery zabójstwa), na Filipinach i w Hondurasie (po trzy).
Reporterzy bez Granic (RSF) oceniają, że 84 procent ofiar straciło życie w wyniku celowego działania osób trzecich.
"Niektórzy z nich zostali zabici w szczególnie barbarzyński sposób" - podkreśliła organizacja, wskazując między innymi na śmierć meksykańskich reporterów mediów lokalnych Julio Valdivii Rodrigueza oraz Victora Fernando Alvareza Chaveza. Pierwszemu z nich obcięto głowę, zaś ciało drugiego zostało poćwiartowane. W obydwu przypadkach o zabójstwo podejrzewani są członkowie narkotykowych gangów. W Indiach Rakesh Singh, dziennikarz badający korupcję lokalnych władz, został spalony żywcem.
CZYTAJ WIĘCEJ. "Niesprawiedliwa i barbarzyńska" egzekucja dziennikarza >>>
Siedemnaście z wymienionych przez RSF ofiar to dziennikarze śledczy, z których 10 zajmowało się sprawami korupcji, czterech - przestępczością zorganizowaną, zaś trzech - sprawami degradacji środowiska. Siedmiu dziennikarzy zabito w związku z informowaniem przez nich o protestach w Iraku, Nigerii i Kolumbii.
Łącznie od 1990 roku, kiedy Reporterzy bez Granic zaczęli publikować swoje raporty, zginęło 2658 dziennikarzy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock