Przejaw normalności, daleki od uroczystej oprawy i wymogów ceremoniału - tak watykaniści oceniają kolejny "zwykły gest" papieża. W środę w drodze na mszę do rzymskiej bazyliki św. Augustyna Franciszek sam niósł swoją mitrę, czyli nakrycie głowy biskupa.
Papież wysiadł z samochodu trzymając w ręku dużą saszetkę z białej tkaniny. Była w niej mitra. Nie powierzył jej mistrzowi ceremonii lecz sam przyjechał z nią z Watykanu. Ten szczegół uznano za kolejny dowód tego, że papież Bergoglio chce pozostać zwyczajnym, spontanicznym jak dotąd, człowiekiem i zerwać z wizerunkiem biskupa Rzymu jako monarchy, któremu na każdym kroku służą pomocnicy, asystenci i hierarchowie.
Ludzki papież
Przypomina się, że najdobitniej pokazał to pod koniec lipca, gdy przed odlotem do Brazylii dźwigał na lotnisku swoją ciężką teczkę. Trzymał ją przez cały czas w ręku podczas rozmowy z premierem Włoch Enrico Lettą i później wchodząc po schodkach do samolotu. - Musimy zachowywać się normalnie - powiedział papież dziennikarzom w drodze powrotnej z Rio de Janeiro, a słowa te uznano za ważny klucz do interpretacji stylu jego pontyfikatu. Swoją samodzielność i niechęć do przywilejów i wyręczania się innymi papież udowadnia niemal każdego dnia. Watykanista dziennika "La Repubblica" Paolo Rodari ujawnił, że Franciszek osobiście otwiera wszystkie adresowane do niego listy. Korespondencję przegląda często popołudniami. Nie pozwala by wyręczał go w tym sekretarz ksiądz Alfred Xuereb. Sam też decyduje, do którego z nadawców listów zadzwonić.
Symboliczne decyzje
Często do mediów docierają informacje o kolejnych telefonach papieża. W ostatnich dniach telefon od niego odebrali włoski student i 44-letnia kobieta z Argentyny, ofiara gwałtu. 10 dni wcześniej wysłała do papieża e-maila, w którym opowiedziała o swych dramatycznych przeżyciach. Papież zadzwonił do niej ze słowami pocieszenia i wsparcia. Rezygnacja ze złotego krzyża i strojnych, pełnych przepychu, szat, przede wszystkim z papieskiej pelerynki z futrem z gronostajów a także czerwonych butów - to kolejne decyzje nowego biskupa Rzymu. Chodzi on w czarnych, noszonych od dawna butach, jeszcze z Buenos Aires i z plastikowym zegarkiem. Wizerunek ten wywołał zaskoczenie i aplauz wielu wiernych. W jeszcze większe zdumienie Franciszek wprawił, gdy zrezygnował z mieszkania w papieskim apartamencie w Pałacu Apostolskim i pozostał po swym wyborze w Domu świętej Marty, czyli hotelu, gdzie zatrzymują się hierarchowie i księża przybywający służbowo do Watykanu. Obiady i kolacje jada często w towarzystwie innych gości hotelu, we wspólnej stołówce. Od swego wyboru w marcu ani razu nie skorzystał z przeznaczonej tylko dla niego limuzyny ze specjalną watykańską rejestracją SCV1. Zarówno po Watykanie, jak i poza nim Franciszek jeździ średniej klasy samochodem.
Zawsze można coś zrobić?
Włoskie media publikują w czwartek zdjęcie papieża, niosącego swą mitrę, a także przytaczają słowa, jakie skierował do 500 młodych uczestników pielgrzymki z diecezji Piacenza-Bobbio podczas środowego spotkania z bazylice św. Piotra. Młodym Włochom powiedział: "Kiedy ktoś mówi do mnie: ojcze, co za okropne czasy, nie można nic zrobić, to chcę go posłać do psychiatry. - Jak to, nie można nic zrobić? A ja mówię, że można zrobić dużo - dodał Franciszek. Mówił następnie: "Nie można zrozumieć chłopaka czy dziewczyny, którzy nie chcą zrobić czegoś wielkiego, nie chcą podążać za wielkimi ideałami". Papież zauważył, że "kiedy młody człowiek jest leniwy czy smutny, jest to bardzo przykre".
Autor: mk / Źródło: PAP