"Protestują za obce dolary". Putin oskarża Amerykanów


Władimir Putin oskarżył Stany Zjednoczone o zachęcanie Rosjan do protestów po niedzielnych wyborach parlamentarnych. Zarzucił też Amerykanom, że próbowali wpłynąć na przebieg głosowania. Zdaniem premiera, użyto w tym celu setek milionów dolarów z funduszy zagranicznych.

Przyjrzałem się pierwszej reakcji naszych amerykańskich partnerów. Pierwsze, co zrobiła sekretarz stanu, to powiedziała, że wybory były nieuczciwe i niesprawiedliwe, choć jeszcze nie dostała nawet materiałów obserwatorów OBWE. Władimir Putin

USA na celowniku

Putin znalazł też głównego winnego - USA. Zarzucił sekretarz stanu USA Hillary Clinton, że krytykując przebieg głosowania w Rosji "dała sygnał" niektórym działaczem opozycji, którzy "usłyszeli ten sygnał i przy wsparciu Departamentu Stanu USA zaczęli działać".

- Przyjrzałem się pierwszej reakcji naszych amerykańskich partnerów. Pierwsze, co zrobiła sekretarz stanu, to powiedziała, że wybory były nieuczciwe i niesprawiedliwe, choć jeszcze nie dostała nawet materiałów obserwatorów OBWE - powiedział Putin.

Opozycja w Rosji wzywa do protestów, oskarżając władze o sfałszowanie niedzielnych wyborów do Dumy Państwowej.

Putin ostrzega

Zdecydowana większość obywateli Rosji nie chce kolorowych rewolucji; nie chce, by sytuacja rozwijała się według scenariusza z Kirgistanu i Ukrainy. Władimir Putin

Podkreślając, że Rosja ma obowiązek obrony swojej suwerenności, Putin zaproponował "zaostrzenie odpowiedzialności wobec tych, którzy wykonują zadania obcego państwa".

Premier oświadczył, że "jeśli ludzie działają w ramach prawa, to należy im pozwolić wyrażać poglądy". - W żaden sposób nie powinniśmy ograniczać tych praw obywatelskich. Jeżeli jednak ktoś łamie prawo, to organy władzy i porządku powinny żądać jego przestrzegania wszelkimi legalnymi środkami - oświadczył.

Putin wyraził przekonanie, że zdecydowana większość obywateli Rosji "nie chce kolorowych rewolucji; nie chce, by sytuacja rozwijała się według scenariusza z Kirgistanu i Ukrainy". - Nikt nie chce chaosu - zaznaczył. Szef rządu wyraził nadzieję, że policja udaremni groźbę rewolucji i chaosu.

Źródło: PAP