W poniedziałek władze Hongkongu poinformowały, że aresztowano już 13 osób pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci w związku z tragicznym pożarem wieżowców, do którego doszło 27 listopada. Ogień wybuchł na remontowanym osiedlu Wang Fuk Court i zajął siedem z ośmiu 31-piętrowych budynków.
Wśród aresztowanych jest 12 mężczyzn i jedna kobieta. Są to konsultanci projektu, przedstawiciele generalnego wykonawcy oraz podwykonawcy odpowiedzialni za rusztowania - przekazał Chan Tung, dyrektor wydziału kryminalnego policji.
Możliwe przyczyny pożaru
Śledztwo wykazało, że na rusztowaniach remontowanych budynków użyto siatek ochronnych niespełniających norm przeciwpożarowych. Eric Chan, sekretarz generalny administracji Hongkongu, powiedział, że podejrzani stosowali "przebiegłe metody", aby uniknąć wykrycia nieprawidłowości przy prowadzonych pracach. - Chcieli zarobić pieniądze kosztem ludzkiego życia - powiedział, cytowany przez "Guardiana".
Jak wyjaśnił, policyjni technicy pobrali próbki siatek budowlanych z 20 różnych miejsc na terenie kompleksu objętego renowacją. Testy wykazały, że siedem próbek, pochodzących z czterech różnych budynków, nie spełniało wymaganych norm odporności ogniowej. Wstępne ustalenia sugerują, że budowlańcy, aby zmylić inspektorów, umieszczali materiały niespełniające norm w trudno dostępnych miejscach, podczas gdy siatki zgodne z przepisami montowano w dobrze widocznych lokalizacjach, np. u podstawy budynków. Taki zabieg pozwolił wykonawcom pomyślnie przejść wcześniejsze testy bezpieczeństwa.
Media zauważają, że w społeczeństwie narasta oburzenie związane z możliwymi przyczynami pożaru, bo oprócz informacji o naruszeniach procedur bezpieczeństwa pojawiają się doniesienia, że mieszkańcy wieżowców już od roku skarżyli się na przebieg prac remontowych. Reuters pisze, cytując miejski departament pracy, że we wrześniu 2024 roku mieszkańcy zgłaszali obawy dotyczące m.in. potencjalnej łatwopalności siatki używanej przez wykonawców do osłonięcia rusztowań. Władze informowały ich zaś, że ryzyko pożaru jest "stosunkowo niskie".
Rośnie bilans ofiar
Wskutek pożaru zginęło 151 osób. Bilans ofiar wzrósł po tym, jak w trzecim dniu przeszukiwania pogorzeliska odnaleziono pięć ciał. Służby jeszcze nie weszły do najbardziej zniszczonych budynków i przestrzegają, że operacja może potrwać do trzech tygodni i niewykluczone, że bilans ofiar wzrośnie. Ponad 40 osób jest nadal uznawanych za zaginione.
Na terenie kompleksu znajdowało się około 2 tys. lokali, w których zameldowano ponad 4 tys. mieszkańców. Władze zapewniły tymczasowe zakwaterowanie i pomoc finansową dla osób, które straciły dach nad głową, w wysokości 10 tys. dolarów hongkońskich (ok. 4,7 tys. zł) dla każdego gospodarstwa domowego
Zatrzymania w obawie przed protestami
W obliczu publicznego oburzenia i pytań o potencjalne zaniedbania i nieprawidłowości budowlane, władze Hongkongu zapowiedziały surowe kary dla osób odpowiedzialnych za tragedię. Ostrzegły również przed próbami wykorzystania pożaru do celów politycznych. Jak informowały lokalne media, co najmniej trzy osoby zostały dotychczas zatrzymane pod zarzutem "podżegania do buntu". Był wśród nich student wręczający ulotki z petycją, w której wzywano do przeprowadzenia niezależnego śledztwa.
Rząd zapowiedział kontrole na wszystkich placach budowy w Hongkongu. Do tej pory sprawdzono 359 budynków. Jak zwracają uwagę media, pożar Wang Fuk Court jest najtragiczniejszym w historii Hongkongu od 1948 roku, kiedy w pożarze magazynu zginęło 176 osób.
Autorka/Autor: pb//az
Źródło: Reuters, PAP, "Guardian", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tyrone Siu / Reuters / Forum