Dmitrij Miedwiediew i Alaksandr Łukaszenka uzgodnili w Moskwie warunki dostaw rosyjskiego gazu na Białoruś - poinformowała agencja ITAR-TASS, powołując się na kremlowską administrację. Jednak mimo tego, kwestia ceny gazu jest nadal otwarta.
Bliższych szczegółów porozumienia pomiędzy Rosją i Białorusią nie podano, ale najwyraźniej nie objęło ono jakichkolwiek ustaleń cenowych. Przed udaniem się do Moskwy, Łukaszenka żądał utrzymania obecnej, preferencyjnej ceny otrzymywanego z Rosji gazu, wynoszącej 128 dolarów za tysiąc metrów sześciennych - z ewentualnością co najwyżej niewielkiego jej podwyższenia. Białoruś stara się też o nowy rosyjski kredyt równowartości 2,5 mld euro.
200 czy 160 dolarów?
Jak podał Reuters, przed rozmowami Łukaszenki z Miedwiediewem przedstawiciele władz białoruskich deklarowali, iż oczekują podwyżki do poziomu 160 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Natomiast strona rosyjska sugerowała, iż powinno to być co najmniej 200 dolarów. - W trakcie rozmów osiągnięto porozumienie w sprawie głównych zasad pracy nad tym, co dotyczy dostaw gazu i płatności w przyszłym roku - oświadczyła rzeczniczka Miedwiediewa, Natalia Timakowa. Bliższych szczegółów nie podała, ale według cytowanego przez Reuters'a kremlowskiego źródła "będzie to z pewnością cena rynkowa".
Łukaszenka może liczyć na przychylność
Jak wskazuje agencja DPA, w przeciwieństwie do prozachodniego kierownictwa Ukrainy, wieloletni sojusznik Kremla - Łukaszenka może liczyć na przychylność Rosji. 80 procent gazu eksportowanego przez Rosję do państw Unii Europejskiej przechodzi tranzytem przez Ukrainę, natomiast przez Białoruś tylko 20 proc. Moskwa domaga się od Kijowa równowartości 1,5 mld euro za już dostarczony gaz, grożąc jednocześnie, że w razie odmowy, na przełomie roku zawiesi dostawy.
Źródło: PAP