Dziś rozpoczyna się nowa era pokoju i dobrobytu w relacjach między Koreami – oświadczył Kim Dzong Un. Przywódca Korei Północnej przekroczył w piątek granicę z Koreą Południową i po raz pierwszy spotkał się z prezydentem tego kraju Mun Dze Inem. Kim zapowiedział również, że odwiedzi Seul, jeśli zostanie do niego zaproszony. Przywódcy "poważnie i szczerze" rozmawiali w piątek na temat denuklearyzacji i trwałego pokoju pomiędzy zwaśnionymi państwami podczas historycznego szczytu koreańskiego – poinformował rzecznik Muna.
Mun przywitał Kima o 9.30 rano czasu lokalnego (2.30 rano w Polsce) w Panmundżomie, w strefie zdemilitaryzowanej pomiędzy państwami koreańskimi. Ich pierwszy uścisk dłoni "przez granicę" trwał około 20 sekund. Następnie Kim wziął Muna za rękę i przeprowadził go na chwilę na północną stronę granicy.
Mun powiedział, że zastanawia się, kiedy będzie mógł odwiedzić Koreę Północną, na co Kim zaproponował, żeby przekroczyli granicę natychmiast – wyjaśnił rzecznik pałacu prezydenckiego w Seulu Jun Jung Czan, dodając, że tego elementu nie było w planie.
Następnie udali się do Domu Pokoju, po drodze jeszcze kilkakrotnie ściskając sobie dłonie.
Długo oczekiwany krok
- To jest historyczny moment (…). To tak blisko, a zajęło nam tak długo, by wykonać ten krok - zaczął Kim, gdy trzyosobowe delegacje obu stron zasiadły przy stole negocjacyjnym.
- Dziś rozpoczynamy pisanie nowej historii pokoju i dobrobytu w relacjach między Koreami (…). Mamy wiele wspólnych tematów, możemy o nich rozmawiać szczerze, osiągniemy dobre efekty i rozwiązania - powiedział północnokoreański przywódca, podkreślając, że ustalenia szczytu powinny być wprowadzone w życie.
- Mam nadzieję, że osiągniemy porozumienie, aby wszyscy przedstawiciele naszego narodu mogli świętować pokój. Spędzimy dziś razem cały dzień i przedyskutujemy tematy, o których nie mogliśmy rozmawiać przez ostatnie dziesięć lat - podkreślał prezydent Korei Południowej, dziękując Kimowi za przybycie.
Danie z makaronu dla Muna
Według rządu w Seulu Kim powiedział również Munowi, że nie będzie go już budził rano próbami rakietowymi. Kilka dni wcześniej północnokoreański dyktator ogłosił wstrzymanie prób jądrowych i startów międzykontynentalnych rakiet balistycznych, ale nie podał szczegółów w sprawie rozbrojenia swojego arsenału nuklearnego.
Spotkanie obfitowało w symboliczne gesty pojednania, a północnokoreański przywódca stara się robić wrażenie promotora pokoju - zauważają agencje. W księdze dla gości w Domu Pokoju, Kim powtórzył, że "zaczyna się teraz nowa historia, era pokoju". Wspomniał również, że jego delegacja przywiozła dla Muna z Pjongjangu danie z makaronu.
- Podczas szczytu obaj przywódcy odbyli poważne i szczere dyskusje o sposobach denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego, zbudowania trwałego pokoju i rozwoju relacji Korei Południowej i Północnej - poinformował rzecznik Muna, Jun Jung Czan, który przekazał tę informację w czasie przerwy obiadowej po porannej części spotkania.
- Obie strony pracują nad wspólną deklaracją, która ma zostać ogłoszona, gdy szczyt się zakończy – powiedział Jun.
Po blisko dwóch godzinach rozmów, które nie były transmitowane Kim i jego delegacja wrócili na stronę Korei Północnej na obiad. Po południu Kim wrócił na południe od 53. równoleżnika i obaj przywódcy wspólnie zasadzili sosnę i zaczęli kolejne rozmowy. Tym razem trwały kilkadziesiąt minut. Wieczorem Kim i Mun zjedli razem kolację. Na zakończenie obie strony opublikowały też wspólne oświadczenie.
Historyczny szczyt
Piątkowy szczyt był trzecim w historii i pierwszym od 11 lat spotkaniem przywódców obu Korei, podzielonych w wyniku wojny z lat 1950-1953. Oba państwa pozostają formalnie w stanie wojny, gdyż konflikt zakończył się podpisaniem jedynie rozejmu.
W ubiegłym roku reżim północnokoreański ogłosił się mocarstwem atomowym, ale ostatnia ofensywa dyplomatyczna Pjongjangu rodzi nadzieje na denuklearyzację i rozpoczęcie procesu pokojowego na Półwyspie Koreańskim. Mun zapowiadał, że zamierza zacząć z Kimem rozmowy na temat układu pokojowego.
W Panmundżomie Kimowi towarzyszyła między innymi jego siostra Kim Jo Dzong. Mun przybył z Seulu wraz z siedmioma członkami swojego rządu, w tym ministrami obrony i zjednoczenia.
Kim oświadczył, że jest skłonny odwiedzić Błękitny Dom w Seulu w odpowiedzi na sugestię Muna, że powinni się oni częściej spotykać.
Dyplomatyczna ofensywa Kima
Zdaniem komentatorów szczyt Kim-Mun nada ton planowanemu na maj lub czerwiec historycznemu spotkaniu Kima z prezydentem USA Donaldem Trumpem. USA i Korea Południowa chcą całkowitej denuklearyzacji reżimu północnokoreańskiego. Kim zapowiadał wstrzymanie prób jądrowych i startów międzykontynentalnych rakiet balistycznych, ale nie podał jak dotąd szczegółów w sprawie rozbrojenia jego arsenału nuklearnego.
Mun i Kim rozmawiali też o połączeniu członków rozdzielonych rodzin, pomocy humanitarnej dla Korei Północnej, wymiany kulturalnej i sportowej oraz ponownym uruchomieniu strefy Kaesong, gdzie obie Koree współpracowały w dziedzinie przemysłu.
Obserwatorzy podkreślają, że transmitowany na żywo szczyt koreański był pierwszą okazją, aby przyjrzeć się Kimowi bez pośrednictwa północnokoreańskich ani chińskich mediów.
Obecny szczyt jest pierwszym spotkaniem Kima z głową zagranicznego państwa, nie licząc jego niedawnej wizyty w Pekinie i rozmów z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem, o których poinformowano dopiero po ich zakończeniu.
Autor: mm//kg, adso / Źródło: PAP