Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) wysyła na Krym, na zaproszenie ukraińskich władz, misję obserwatorów wojskowych. Misja ma wyruszyć już dzisiaj. Będą w niej dwaj polscy oficerowie. - Oni umieją ocenić pewne rzeczy, znają się na tym. Nie dadzą się zbyć powiedzeniem, że to są ochotnicy, którzy w sklepie kupili mundury - powiedział szef MON Tomasz Siemoniak.
Przedstawiciel USA przy OBWE Daniel Baer poinformował, że 15 państw członkowskich, w tym Stany Zjednoczone, postanowiło zgłosić obserwatorów do tej misji.
Agencja dpa pisze, powołując się na zachodnie źródła dyplomatyczne, że obserwatorzy będą nieuzbrojeni, a celem ich misji będzie monitorowanie aktywności militarnej Rosji. Będą wśród nich także dwaj Polacy.
Poinformował o tym na Twitterze we wtorek szef MON Tomasz Siemoniak.
2 polskich oficerów weźmie udział w misji obserwatorów wojskowych OBWE z 15 państw, która rozpocznie się jutro na Krymie na wniosek Ukrainy.
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) marzec 4, 2014
"Nie dadzą się zbyć"
Siemoniak podkreślił, że to Ukraina zwróciła się do OBWE z prośbą o zorganizowanie misji. Jak mówił, Polska bierze udział w tej inicjatywie ze względu na jej wagę. - Ta misja ma bardzo duże znaczenie, ponieważ pozwoli społeczności międzynarodowej przekonać się, jaka naprawdę sytuacja panuje na Krymie - zaznaczył szef MON. Dodał, że misja OBWE, to pierwszy krok do oceny tej sytuacji.
Minister zaznaczył, że jest to wizyta obserwacyjna, a wojskowi ustalą jakie siły militarne znajdują się na Krymie. - Oni umieją ocenić pewne rzeczy, znają się na tym. Nie dadzą się zbyć powiedzeniem, że to są ochotnicy, którzy w sklepie kupili mundury. Będą starali się dociec, jakie siły wojskowe, uzbrojone znajdują się na Krymie, kto sprawuje tam faktycznie władzę - wyjaśnił minister.
Zdaniem Siemoniaka, władze Ukrainy w obliczu kryzysu zachowują się bardzo odpowiedzialnie i powściągliwie. - Nie powinniśmy robić więcej niż życzą sobie sami Ukraińcy - mówił Siemoniak.
Jak dodał, misja OBWE potrwa do 12 marca.
Ministerstwo Obrony Narodowej w swoim komunikacie poinformowało, że jest to wizyta typu fact-finding. "Wyjazd jest zgodny z rozdziałem III (redukcja ryzyka) Dokumentu Wiedeńskiego z 2011 r. w sprawie środków budowy zaufania i bezpieczeństwa w Europie. Wojskowi obserwatorzy mają za zadanie wyruszyć z Odessy i dotrzeć w każde miejsce w celu oceny sytuacji panującej na Krymie oraz identyfikacji sił militarnych zaangażowanych w konflikt" - podkreślono.
Obserwatorzy bez broni. Po drugiej stronie Rosjanie
Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy Andrij Parubij informował wcześniej, sytuacja na Krymie sferze bezpieczeństwa jest „skomplikowana, ale stabilna”.
Parubij oświadczył, że RBNiO wzmacnia przejścia graniczne na granicy z Rosją i dodatkowo wysyła tam przedstawicieli organów bezpieczeństwa, „aby nie dopuścić do przenikania ekstremistów na terytorium Ukrainy, a także Krymu”.
Zaznaczył, że sytuacja na granicy jest napięta, gdyż przy każdym ukraińskim przejściu granicznym stoi 100-150 uzbrojonych ludzi w celu wywierania presji psychologicznej.
Autor: adso//gak/kka / Źródło: PAP