Do zespołu obrońców Romana Polańskiego dołączył wpływowy adwokat Reid Weingarten, przyjaciel m.in. amerykańskiego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Erica Holdera. To właśnie Holder wraz z sekretarz stanu Hillary Clinton będą decydowali o ekstradycji reżysera. Z kolei we Francji pod ostrzałem za obronę Polańskiego znalazł się rząd.
"Zwerbowanie Weingartena jest silnym sygnałem, że zespół prawny Polańskiego zamierza mocno nacisnąć dźwignie władzy w Waszyngtonie w jego sprawie" - pisze "New York Times". "Oczekuje się, że adwokaci będą usiłowali zablokować ekstradycję, zanim sprawa zostanie rozpatrzona przez szwajcarski system prawny" - twierdzą autorzy artykułu.
Nie jest rzeczą nienormalną, że organy sprawiedliwości żądają ukarania sprawcy, i Francuzom trudno będzie zrozumieć, że ktoś może uniknąć sprawiedliwości dlatego, że jest artystą, wielkiego czy mniejszego formatu. Daniel Cohn-Bendit
Roman Polański nie stoi ponad prawem. rzecznik rządu francuskiego Luc Chatel
Zdaniem "NYT" decydujące będzie to, czy uda się wstrzymać ekstradycję, zanim władze amerykańskie wyślą niezbędne dokumenty do Szwajcarii.
Prawnicy użyją prawdopodobnie argumentu, że przestępstwo Polańskiego nie kwalifikuje się do ekstradycji, ponieważ początkowo miał być skazany tylko na rok więzienia. Mogą też argumentować, że już odbył karę, kiedy po aresztowaniu w 1977 roku był przez 42 dni poddany przymusowej obserwacji psychiatrycznej.
W 2006 Weingarten został wybrany przez "National Law Journal" do grona setki najlepszych prawników w Stanach Zjednoczonych.
Przyjaciel broni Polańskiego
Oprócz tej informacji nowojorski dziennik opublikował też edytorial krytykujący obrońców Polańskiego, domagających się jego zwolnienia, oraz artykuł pisarza i scenarzysty Roberta Harrisa, który broni polskiego reżysera.
Harris powtórzył wcześniejsze doniesienia "LA Times", że to adwokaci Polańskiego sprowokowali aresztowanie twórcy. Zwrócił też uwagę, że prowadzący obecnie sprawę prokurator okręgowy w Los Angeles Stephen L. Cooley z wyraźną irytacją oświadczył, że Polański "chciał załatwić sprawę na swoich warunkach, ale będzie ona załatwiona na warunkach aparatu sprawiedliwości w Los Angeles".
Choć Harris zaznaczył, że postępku Polańskiego "nie można wybaczyć, ani z prawnego, ani z etycznego punktu widzenia", ale znajduje okoliczności łagodzące m.in. przebaczenie ze strony ofiary i fakt, że reżyser ma małoletnie dzieci "które chcą, by wrócił do domu".
Francuzi krytykują rząd za Polańskiego
Z kolei głosami krytyki, tak z lewej jak i z prawej strony francuskiej sceny politycznej, spotkała się interwencja tamtejszego rządu ws. Romana Polańskiego.
- Nie jest rzeczą nienormalną, że organy sprawiedliwości żądają ukarania sprawcy i Francuzom trudno będzie zrozumieć, że ktoś może uniknąć sprawiedliwości dlatego, że jest artystą, wielkiego czy mniejszego formatu - powiedział wiceprzewodniczący klubu rządzącej Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP) Marc Laffineur.
Z kolei mer Paryża, popularny socjalista Bertrand Delanoe powiedział, że choć oddaje hołd talentowi Polańskiego, to jednak "trzeba być surowym w stosunku do faktów", czyli czynu, którego dopuścił się reżyser. - To jest problem wymiaru sprawiedliwości i uważam, że minister kultury (...) powinien powiedzieć: czekam na przejrzenie dokumentów w tej sprawie - ocenił lider francuskiej rewolty studenckiej z 1968 roku a obecnie eurodeputowany Zielonych, Daniel Cohn-Bendit. Odniósł się w ten sposób do wypowiedzi ministra kultury Frederica Mitterranda, który stwierdził, że "Polański wpadł w pułapkę i to jest wstrząsające".
"Polański nie stoi ponad prawem"
Zarzuty odpierał w środę rzecznik rządu Luc Chatel, który podkreślił, że "Roman Polański nie stoi ponad prawem". - Jesteśmy świadkami procedury sądowej w poważnej sprawie, dotyczącej gwałtu na osobie nieletniej, i w tym postępowaniu amerykański i szwajcarski wymiar sprawiedliwości robią co do nich należy - powiedział.
Zaznaczył, że "w tej sprawie władze francuskie próbują znaleźć rozwiązania prawne, biorąc pod uwagę fakt, że Roman Polański jest obywatelem francuskim" i podkreślił, że jest to sprawa skomplikowana, w którą zaangażowane są rządy czterech państw: USA, Szwajcarii, Francji i Polski.
Źródło: PAP