"Pokojowy plan" Putina. Co punkt, to pułapka


Zaproponowany przez prezydenta Rosji plan wstrzymania walk w Donbasie ma na celu nie pokój, a zamrożenie konfliktu i trwałą destabilizację Ukrainy. Właściwie każdy z siedmiu punktów jest dla Kijowa otwarcie niekorzystny lub może takim się okazać. Przyjęcie planu w takiej formie byłoby dla Ukrainy równoznaczne z kapitulacją.

Najpierw była rozmowa telefoniczna z prezydentem Ukrainy, potem zamieszanie wokół rzekomego porozumienia ws. zawieszenia broni, wreszcie przedstawienie przez prezydenta Rosji własnego planu przerwania rozlewu krwi i ustabilizowania sytuacji. Został on zamieszczony na stronie internetowej Kremla.

Plan składa się z siedmiu punktów, ale nie jest jasne, czy ich kolejność ma znaczenie – choćby ze względu na chronologię propozycji.

Punkt 1

„Przerwać aktywne operacje ofensywne sił zbrojnych, zbrojnych ugrupowań, pospolitego ruszenia południowo-wschodniej Ukrainy na kierunkach donieckim i ługańskim.”

To oznacza utrwalenie status quo, a więc panowania separatystów nad dużą częścią Donbasu. Nie ma w tym punkcie mowy o przerwaniu ognia (przerwanie ognia wynika dopiero z zapisów punktu trzeciego), a jedynie „aktywnych operacji ofensywnych”.

To może zostawiać możliwość atakowania przez rebeliantów i Rosjan przeciwnika, a przedstawianie tego jako „obrony koniecznej”. Ciekawe jest też sformułowanie „na kierunkach donieckim i ługańskim”. Sugerować może, że jeśli chodzi o inne rejony, przede wszystkim tzw. południowy front (Nowoazowsk, Mariupol), Rosja i rebelianci zostawiają sobie wolną rękę, jeśli chodzi o działania wojenne.

Punkt 2

„Wycofać zbrojne pododdziały struktur siłowych Ukrainy na odległość wykluczającą możliwość ostrzału miejscowości przez artylerię i wszelkie rodzaje systemów rakietowych”.

Oznacza to powiększenie strefy opanowanej przez rebeliantów o pas od kilku do kilkudziesięciu nawet kilometrów - kwestią dyskusyjną jest bowiem, jaki typ artylerii i systemów rakietowych ma się mieścić w tym punkcie. Szereg systemów rakietowych ma przecież zasięg ognia do 40 km. Co oznacza, że duża część wojsk musiałaby wycofać się w ogóle poza Donbas. Po drugie, zgoda Kijowa na ten punkt będzie równoznaczna z przyznaniem, że dotychczas wojska rządowe ostrzeliwały ludność i obiekty cywilne.

Takie oskarżenia są jednym z głównych elementów antyukraińskiej kampanii oszczerstw. Wycofanie artylerii oznaczać będzie też, że Ukraińcy w żaden sposób nie będą mogli zareagować siłowo na to, co dzieje się w strefie rebeliantów. Nasuwa się też pytanie, dlaczego wycofanie artylerii ma dotyczyć jedynie strony ukraińskiej. Od dawna przecież nie brakuje dowodów, że używają jej też separatyści. O artylerii strzelającej z rosyjskiej strony granicy nie mówiąc.

Punkt 3

„Zapewnić ustanowienie pełnowartościowej i obiektywnej międzynarodowej kontroli nad przestrzeganiem warunków przerwania ognia oraz monitoringu sytuacji w utworzonej w taki sposób strefie bezpieczeństwa”.

To niebezpieczna „furtka” mogąca służyć Kremlowi do wprowadzenia „sił pokojowych”. Fakt, że mowa jest o „międzynarodowej kontroli”, ale na takiej zasadzie Rosja angażowała się już np. w Naddniestrzu czy Osetii Południowej. Występując oficjalnie w roli „neutralnego” obserwatora i gwaranta rozejmu, swoimi „mirotworcami” umacniała separatystów. Nie ma wątpliwości, że w tym wypadku Moskwa też chce panować nad sytuacją, co najwyżej wykorzystując jako listek figowy OBWE. Może też Kreml w Donbasie powtórzyć manewr krymski, gdzie przecież zaproszono „międzynarodowych obserwatorów” na referendum. Zapewne i teraz nie zabrakłoby wśród europejskich nacjonalistów i populistów amatorów wyjazdu na wschód.

Punkt 4

„Wykluczyć użycie lotnictwa bojowego przeciwko ludności cywilnej i miejscowościom w strefie konfliktu”.

Ten punkt dotyczy właściwie tylko Ukrainy, bo rebelianci nie mają lotnictwa, a i Rosja póki co nie angażuje się mocniej w powietrzu. Godząc się na ten punkt, Kijów sam pozbawiłby się ostatniej znaczącej przewagi militarnej nad wrogiem. Podobnie jak w przypadku punktu 2, ten punkt znów de facto mówi, iż Ukraińcy atakują cywilów. Bo choć, inaczej niż w pkt. 2, nie wpisano przymiotnika „ukraiński”, to wiadomo o kogo chodzi – właśnie z powodu tego, że lotnictwo mają w Donbasie tylko Ukraińcy.

Punkt 5

„Zorganizować wymianę przetrzymywanych siłą osób według formuły „wszyscy za wszystkich” bez jakichkolwiek warunków wstępnych”.

Pytanie, co ma oznaczać sformułowanie „ przetrzymywanych siłą”? Czy obejmuje też ukraińskich żołnierzy, którzy pozostają uwięzieni na terytorium Rosji? Wątpliwe, jeśli wziąć pod uwagę, że cała koncepcja „planu” opiera się na założeniu, ze stronami są Ukraina i rebelianci, a Rosja występuje tu wyłącznie w roli pośrednika. Nie jest tu powiedziane, że chodzi tylko o wziętych do niewoli rebeliantów i że tylko w rejonie walk. Równie dobrze okazać się może, że Putin chce wyciągnąć w ten sposób z aresztów wszystkich szpiegów i dywersantów, złapanych także np. w Zaporożu czy Charkowie. To by oznaczało faktyczną amnestię Kijowa dla rosyjskiej „piątej kolumny” Wymiana byłaby wówczas absolutnie nierówna także pod względem liczby.

Punkt 6

„Otworzyć korytarze humanitarne dla ruchu uchodźców i dostawy pomocy humanitarnej do miast i innych miejscowości Donbasu – obwodów donieckiego i ługańskiego”.

To oznacza swobodne kursy rosyjskich „białych konwojów”. Mogłyby wwozić do Donbasu pomoc, także wojskową, dla rebeliantów, a wywozić bez przeszkód np. sprzęt z fabryk. Przy okazji w tym punkcie Putin znów przedstawia się jako mąż stanu zatroskany o cywilów.

Punkt 7

„Zapewnić możliwość skierowania do miejscowości Donbasu, które ucierpiały w walkach, brygad remontowych z zadaniem odbudowy zniszczonych obiektów infrastruktury socjalnej i komunalnej oraz udzielenia pomocy w przygotowaniu do zimy.”

Kto miałby remontować i za czyje pieniądze? Może chodzi o wykorzystanie obiecanych przez Merkel 500 mln euro na odbudowę Donbasu. Ale wydawane by one były pod kontrolą rebeliantów i Moskwy. Nietrudno sobie wyobrazić ile z tych środków zostałoby rozkradzione i w jaki sposób rozdysponowano by resztę. Ale może też chodzić o wprowadzenie do Donbasu kolejnych brygad, ale nie remontowych lecz wojska rosyjskiego. Generalnie, wszelkie prace budowlane, odbudowa budynków, przywracanie infrastruktury, służyłyby rebeliantom panującym nad tymi terenami.

Plan ocalenia terrorystów

Zdaniem Putina plan ten mógłby zostać przyjęty na posiedzeniu grupy kontaktowej Rosja-Ukraina-OBWE, która zbierze się w piątek w Mińsku. Ale można niemal na pewno stwierdzić, że plan nie zostanie przyjęty. Zmierza bowiem do zamrożenia kryzysu zbrojnego i jest planem ocalenia terrorystów – oświadczył w środę wieczorem ukraiński premier Arsenij Jaceniuk.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zapewnił z kolei, że plan nakreślony przez Putina to nie dogmat, lecz szerszy projekt, w którym najważniejsze jest przerwanie ognia na wschodzie Ukrainy. - To jest propozycja dotycząca priorytetów, a wszystko inne jest sprawą dalszych negocjacji – mówił Pieskow.

Cel tych „dalszych negocjacji”, jeśli przypomnieć wszystkie wcześniejsze deklaracje Moskwy – poczynając od lutowego porozumienia w Kijowie, przez genewską deklarację i spotkania berlińskie, po spotkania „grupy kontaktowej” - jest jasny. Chodzi o kontrolę nad słabą Ukrainą. Środkami do tego prowadzącymi są: federalizacja Ukrainy, status specjalny języka rosyjskiego, pozablokowy status Ukrainy, a także (wariant optimum) połączenie lądowe z Krymem i uznanie aneksji Krymu.

„Pokojowy plan” Putina w swoim cynizmie nie ustępuje planowi jego duchowego ojca Hitlera wobec Polski w 1939 – tak propozycje z Moskwy (a właściwie Mongolii, gdzie w środę przebywał Putin) podsumował Andrij Parubij, były sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony.

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: