69 monet, w tym złoty dukat niderlandzki z 1633 roku - na taki skarb w Puszczy Knyszyńskiej niedaleko Białegostoku trafili poszukiwacze z grupa eksploracyjnej Magna Silva. Moneta stanowiła najprawdopodobniej zapłatę za, tak cenioną w XVII-wiecznych Niderlandach, sosnę supraską, którą spławiali tutejsi flisacy.
"To nie tylko imponujące odkrycie, ale i ważny przyczynek do poznania historii gospodarczej Podlasia. Puszcza nie była jedynie dzikim terenem - była źródłem bogactwa i przestrzenią aktywności człowieka" stwierdził w mediach społecznościowych Adam Musiuk, podlaski wojewódzki konserwator zabytków.
Jeden z członków (działającej przy Stowarzyszeniu Przyjaciół Puszczy Knyszyńskiej "Wielki Las") grupy eksploracyjnej Magna Silva trafił podczas poszukiwania z wykrywaczem metali na prawdziwy skarb.
Spławiali drewno do Tykocina. Stamtąd trafiało do portu w Gdańsku
Na terenie Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej niedaleko Białegostoku znalezionych zostało 69 monet: jedna złota oraz 68 srebrne. Niezwykle ciekawa jest ta pierwsza. To dukat niderlandzki z 1633 roku. Pozostałe monety są polskie. Pochodzą z czasów króla Zygmunta III Wazy (panował w latach 1587-1632).
- Zamieszkujący tereny Puszczy Knyszyńskiej flisacy spławiali drewno do Tykocina, gdzie dostawali zapłatę. Następnie towar spławiany był do portu w Gdańsku – mówi Krzysztof Korzeniewski, członek grupy Magna Silva.
W Niderlandach znana była i ceniona supraska sosna
Jak dukat niderlandzki mógł trafić do dawnej Rzeczypospolitej?
– Z Gdańska drewno było transportowane do Niderlandów, gdzie tamtejsi szkutnicy znali i cenili naszą sosnę supraską. Wytwarzano z niej maszty. Myślę, że dukat, który znaleźliśmy mógł odbyć drogę z Niderlandów, przez port w Gdańsku a potem Warszawę i Tykocin, by trafić do tutejszych flisaków. Oprócz drewna towarami, które były pozyskiwane na terenie puszczy, był chociażby miód czy też przetworzona ruda darniowa. Tutejsza ludność kupowała natomiast przyprawy czy tkaniny – zaznacza nasz rozmówca.
Dodaje, że dukat niderlandzki miał większą wartość niż polskie złote monety. – Miał on bowiem więcej złota – mówi.
Śladów sakiewki nie znaleziono
Opowiada, że monety leżały luzem, w takiej pozycji jakby ktoś umieścił je w jakiejś tubce i zakopał. Przy czym żadnej tubki nie znaleziono. Ani śladów po ewentualnej sakiewce.
- Za każdym takim odkryciem stoi ludzki dramat. Można przypuszczać, że albo ktoś zakopał skarb, a potem nie mógł znaleźć, albo zakopał i później zmarł – mówi Korzeniewski.
Co ciekawe, odkrywcy trafili też na pozostałość po spalonym pniu drzewa. Być może to ślad po dawnym pożarze. Ogień na szczęście nie wpłynął na stan monet.
Mają trafić do muzeum
Po odnalezieniu, a jeszcze przed podjęciem skarbu z ziemi, o odkryciu powiadomiony został archeologa Hubert Lepionka z Muzeum Podlaskie w Białymstoku oraz pracownicy wojewódzkiego konserwatora zabytków, którzy przejęli depozyt.
Monety, po dokładnym zbadaniu, mają trafił do Muzeum Podlaskiego.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: tm/gp
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Grupa eksploracyjna Magna Silva