Teraz kolejn na Fabiusa (z prawej)
Źródło: ISNA

Po podpisaniu porozumienia ws. programu atomowego w Iranie niemal co kilka dni pojawiają się kolejni zagraniczni politycy. Po wicekanclerzu Niemiec i szefowej unijnej dyplomacji tym razem w Teheranie pojawił się szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius.

Fabius jest pierwszym szefem francuskiego MSZ w Iranie od 12 lat. Jego wizyta nieprzypadkowo ma miejsce teraz, kilkanaście dni zawartym 14 lipca porozumieniu między Iranem a sześcioma mocarstwami - USA, Francją, Rosją, Chinami, Wielką Brytanią i Niemcami - dotyczącym ograniczania irańskiego programu nuklearnego w zamian za zniesienie zagranicznych sankcji.

Francuzi tak jak przedstawiciele innych zachodnich państw, które dotychczas trzymały dystans do Iranu z powodu nałożonych na niego sankcji, chcą zapewnić sobie lukratywne kontrakty na otwierającym się i chłonnym irańskim rynku. Fabius jednak, w przeciwieństwie do wicekanclerza Niemiec Sigmara Gabriela, nie zabrał tym razem ze sobą przedstawicieli biznesu. Ci mają zawitać do Teheranu dopiero we wrześniu.

Francuz będzie za to zapewne starał się złagodzić wydźwięk łatki "złego gliny", jaka przylgnęła do Paryża podczas atomowych negocjacji. To bowiem Francja przyjęła szczególnie twardą linię rozmów ze względu na swoje interesy z niechętnymi porozumieniu państwami arabskimi regionu Zatoki Perskiej.

Podczas wizyty w Teheranie Fabius spotkał się najpierw z szefem MSZ Mohammadem Dżawadem Zarifem, a podczas konferencji prasowej oznajmił, że prezydent Francji Francois Hollande zaprosił prezydenta Iranu Hasana Rowhaniego do złożenia wizyty w Paryżu w listopadzie.

- Mam przy sobie zaproszenie od Francois Hollande'a, przydenta mojego kraju, do Hasana Rowhaniego, prezydenta Iranu, do odwiedzenia Francji w listopadzie - powiedział Fabius po spotkaniu z Zarifem. Później Francuz spotkał się z Rowhanim.