Szef MSZ Rumunii Bogdan Aurescu ocenił w czwartek, że po opublikowaniu raportu Senatu USA ws. więzień CIA, w którym wymieniony jest jego kraj, wciąż nie ma podstaw, by twierdzić, że istniały one w Rumunii. - Musimy wyciągać wnioski na podstawie dowodów - dodał.
- Rozpoczęliśmy już zapoznanie się z dokumentem, który jest bardzo obszerny. Potrzebujemy czasu, by zapoznać się z nim dokładnie - stwierdził Aurescu cytowany w środę przez agencję informacyjną Mediafax.
Przypomniał, że rumuńska parlamentarna komisja, która badała sprawę w połowie ubiegłej dekady, nie znalazła dowodów na istnienie tajnych więzień CIA na terytorium rumuńskim. Pytany, czy po przedstawieniu we wtorek streszczenia raportu Senatu USA ma wciąż zaufanie do wniosków z prac komisji parlamentarnej, Aurescu odpowiedział, że nie ma podstaw do ich podważenia.
- Musimy wyciągać wnioski na podstawie dowodów - dodał.
Rumuńskie śledztwo
W czerwcu 2006 r. parlamentarna komisja pod przewodnictwem senatora Norici Nicolae, która badała sprawę tajnych więzień, przedstawiła raport, w którym potwierdzono, że amerykańskie samoloty wojskowe lądowały w Rumunii. Jednak według dokumentu dokonywały tego wyłącznie ze względów technicznych, a w kraju nie było więzień dla osób podejrzanych o powiązania z terroryzmem.
Ówczesny prezydent Rumunii Ion Iliescu odmówił komentarza na temat senackiego raportu, podkreślając, że nie dysponuje dokumentem. Podkreślił jednak, że "nie wie nic o tajnych więzieniach w Rumunii".
Iliescu stwierdził również, że nie wiedział o ewentualnym istnieniu tajnych więzień w Polsce. - Nie spotkałem się z tym problemem - mówił.
W 2012 r. Parlament Europejski zwrócił się do Rumunii o wznowienie śledztwa w sprawie tajnych amerykańskich więzień, lecz do tego nie doszło.
Senat ujawnia tajemnice wywiadu
Senat USA opublikował we wtorek streszczenie swego raportu, w którym ocenia, że program przesłuchań, jaki CIA prowadziła w walce z terroryzmem, był nie tylko niezwykle brutalny, ale też nieskuteczny, a torturowanie wykraczało daleko poza granice prawa.
W liczącym 525 stron streszczeniu mającego w sumie ponad 6 tys. stron raportu nie padają nazwy państw, które współpracowały z USA i zgodziły się mieć na swym terytorium tajne ośrodki CIA. Nazwy miejsc, w których przetrzymywani byli więźniowie, zakodowano kolorami - "zielone", "niebieskie" czy "czarne" miejsce zatrzymań. Utajnione pozostały też nazwiska agentów, którzy przeprowadzali brutalne przesłuchania.
"Placówka więzienna czarny"
- Doszliśmy do wniosku, na podstawie wcześniej dostępnych informacji, że Polska została oznaczona jako "miejsce niebieskie" (DETENTION SITE BLUE) - powiedział PAP prawnik John Sifton z organizacji Human Rights Watch (HRW), która jako pierwsza pisała już w 2005 roku, że tajne więzienia Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) znajdowały się w Polsce i Rumunii. Jak dodał, w raporcie jest też mowa o miejscach przetrzymywania więźniów CIA w Tajlandii (kolor zielony), Rumunii (czarny), na Litwie (fioletowy) oraz trzech miejscach w Afganistanie (pomarańczowy, brązowy i kobaltowy).
Raport szczegółowo opisuje techniki, których używali agenci CIA, w tym podtapianie (waterboarding), pozbawianie snu (nawet przez tydzień), utrzymywanie w trudnej pozycji przez długi czas. W raporcie jest też mowa o "przymusowym karmieniu przed odbyt" zatrzymanego, który prowadził strajk głodowy, zastosowaniu groźby przemocy seksualnej z użyciem miotły, a nawet groźby egzekucji. Według senatorów te metody wykraczały poza granice prawa, a na stosowanie tych najbardziej agresywnych CIA nigdy nie uzyskała zgody prawników administracji republikańskiego prezydenta George'a W. Busha.
Autor: pk//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24