Somalijscy piraci, którzy od czwartku przetrzymują ukraiński statek z 33 czołgami na pokładzie, pokłócili się o strategię negocjacyjną. Doszło nawet do strzelaniny zakończonej śmiercią trzech piratów - poinformowały kenijskie władze morskie.
Andrew Mwangura ze Wschodnioafrykańskiego Programu Pomocy Żeglarzom w Mombasie powiedział, że wśród ok. 50 piratów na pokładzie wybuchł spór o to, czy uwolnić statek z 20-osobową załogą.
- Radykałowie na pokładzie nie chcą nikogo słuchać - tłumaczył Mwangura. - Umiarkowani chcą się wycofać. Amerykanie są blisko, więc wszyscy działają w stresie. Wybuchła strzelanina i trzech piratów nie żyje - mówił Kenijczyk.
Amerykanie obserwują
Faktycznie piratom depczą po piętach Amerykanie. Porwany przez piratów statek "Faina" jest pod czujną obserwacją amerykańskiego niszczyciela "USS Howard" i kilku innych jednostek.
Zadaniem Amerykanów jest nie tylko uwolnienie porwanych marynarzy - 21 osób: 17 Ukraińców (w tym kapitan), trzech Rosjan i Łotysza - ale nie dopuszczenie do upłynnienia przez piratów broni, którą przewoził ukraiński statek.
Do kogo miała trafić broń?
"Faina" płynęła bowiem do Mombasy z transportem 33 czołgów T-72. Nie jest jasne przeznaczenie ładunku - strona ukraińska zapewniała, że miał on trafić do Kenii, podczas gdy według amerykańskiej marynarki wojennej odbiorcą byli nieznani nabywcy w Sudanie.
Piraci za uwolnienie jednostki wraz z ładunkiem i załogą żądali w weekend 30 mln dolarów. We wtorek porywacze oświadczyli, że żądana kwota to nie okup, lecz "kara za nielegalny transport broni", przeznaczonej według nich dla autonomicznego regionu Sudanu Południowego.
Negocjacje z piratami trwają.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24