Kapitan samolotu lecącego z Miami do Santiago w trakcie rejsu źle się poczuł. Maszyna została przekierowana do Panamy, a kontrolę nad samolotem przejęło dwóch innych pilotów. Po wylądowaniu stwierdzono zgon kapitana. Oświadczenie w sprawie wydała linia LATAM, która pożegnała doświadczonego pilota.
Według informacji, które uzyskał branżowy portal Aviation Herald, Boeing 787-9 Dreamliner 14 sierpnia leciał z Miami na Florydzie do Santiago, stolicy Chile, jednak w trakcie lotu obrał kurs na międzynarodowe lotnisko Panama Tocumen. Powodem było zgłoszenie w sprawie jednego z pilotów, który miał poczuć się źle.
28 minut po zgłoszeniu maszyna bezpiecznie wylądowała w Panamie.
Więcej informacji o powodach zmiany trasy podano w oświadczeniu linii, które zacytowało między innymi hiszpańskie "El Pais" czy peruwiańska "La Repubblica".
Jak wynika z oświadczenia, samolot "musiał wylądować na międzynarodowym lotnisku Tocumen w Panamie z powodu nagłej sytuacji dotyczącej jednego z trzech członków załogi". Przekazano, że pomocy wymagał kapitan statku powietrznego, który miał stracić przytomność po tym, gdy źle się poczuł i wyszedł do toalety. Pilot zmarł mimo udzielonej mu na lotnisku pomocy.
"Jesteśmy głęboko poruszeni tym, co się stało i składamy najszczersze kondolencje rodzinie naszego pracownika" - napisała linia lotnicza. Jej przedstawiciele przekazali, że pilot miał za sobą 25-letnią karierę lotniczą. "Jesteśmy wdzięczni za jego cenny wkład. Zawsze wyróżniał się poświęceniem, profesjonalizmem i zaangażowaniem" - podano.
W oświadczeniu napisano także, że kontrolę nad Dreamlinerem przejęło dwóch innych pilotów.
Źródło: Aviation Herald, tvn24.pl, El Pais, La Republica
Źródło zdjęcia głównego: Vytautas Kielaitis / Shutterstock