Spływali rzeką na szkolnej wycieczce. Jeden z pontonów się przewrócił. Trwają poszukiwania 18-latki

18-letnia Denise i jej rówieśnicy, łącznie 40 uczniów, byli w na wycieczce w Parku Narodowym Pollino, położonym na granicy dwóch południowych regionów Włoch: Kalabrii i Basilicaty. Grupą opiekowało się dwóch nauczycieli. Wtorek miał być ostatnim dniem tej szkolnej wyprawy, wieczorem wszyscy mieli już być w domach.

Po południu, po krótkim trekkingu w górach, licealiści wraz z opiekunami wypożyczyli czteroosobowe pontony, ubrali kaski, kamizelki ratunkowe i w towarzystwie przewodników rozpoczęli spływ rzeką Lao. Ich celem było ujście rzeki do Morza Tyrreńskiego, które znajduje się w gminie Scalea.

"Dzień był słoneczny, pogoda dobra. Deszcze z ostatnich dni sprawiły jednak, że poziom rzeki był wyższy (niż zazwyczaj-red.). Jak wynika ze wstępnych ustaleń policji, przewodnicy twierdzili, że nie będzie to sprawiało problemów" - informuje dziennik "Corriere della Sera".

Około godziny 15, na wysokości miejscowości Laino Borgo doszło do zderzenia dwóch pontonów. "Ktoś wypadł, ktoś dał radę chwycić się brzegu (pontonu - red.). My na szczęście zostaliśmy w środku" - mówili później uczniowie swoim nauczycielom, co relacjonuje dziennik "La Repubblica".

Pontonem, który przewrócił się do góry dnem, płynęły cztery osoby: trzech nastolatków i 18-letnia Denise. "Przez pół godziny marzli w lodowatej wodzie, potem kierowali ich (ratownicy-red.) tak, żeby wydostać ich z rzeki" - relacjonowali dalej świadkowie. Udało się pomóc trzem nastoletnim chłopakom, ale nie Denise. Dziewczyna zniknęła grupie z oczu.

Około godziny 15.40 na miejscu pracowali już przedstawiciele służb. Strażacy, ratownicy górscy, leśnicy i karabinierzy koordynowali wspólnie akcję ewakuacji uczniów z wody. Część ruszyła na poszukiwania Denise. "Jeden z jej kolegów został przetransportowany karetką do szpitala, bo zranił się w kostkę" - pisze "Repubblica".

Na Lao wypłynęły zespoły strażaków. Na lądzie, do późnego wieczora działali policjanci, ratownicy górscy i wolontariusze. Działania nie przyniosły skutku, po dziewczynie nie było śladu.

Akcja została zawieszona po zmroku i wznowiona w środę rano. "Poszerzono obszar poszukiwań. W godzinach porannych odnaleziono kask, który chronił głowę Denise. Zakleszczył się na brzegu rzeki Lao około 100 metrów w dół od miejsca, gdzie przewrócił się we wtorek ponton" - podaje dziennikarz "Repubbliki".

Prokuratura w Castrovillari wszczęła postępowanie w celu ustalenia okoliczności zaginięcia 18-latki. Trwają przesłuchania licealistów i ich opiekunów. "Na miejsce przyjechali rodzice Denise" - podał we wtorek wieczorem portal "fanpage.it".

- Bardzo się martwimy. Mamy głęboką nadzieję, że za chwilę zadzwoni telefon i usłyszymy dobre wieści. To nie pierwszy raz, kiedy uczniowie naszej szkoły pojechali na podobną wycieczkę, nigdy nie działo się nic niepokojącego - przekazał dziennikarzowi "fanpage.it" Tonino Bongiovanni, wicedyrektor liceum Giuseppe Rechichi, szkoły, do której na co dzień uczęszczają uczniowie.

"Corriere della Sera" przypomina, że w 2018 roku w rejonie miejsca, gdzie zderzyły się pontony, doszło do tragedii. 10 uczestników spływu zginęło przez wysokie fale i bardzo niekorzystne warunki pogodowe. Wcześniej mieli zignorować ostrzeżenia Obrony Cywilnej o żółtym alercie i zalecenia, by nie wypływać na rzekę.