Centrolewicowa Partia Pracy zwyciężyła w sobotnich wyborach parlamentarnych w Australii, znacząco pokonując rządzącą od lat Partię Liberalną - poinformowały australijskie media powołując się na wstępne wyniki głosowania po przeliczeniu blisko połowy kart wyborczych.
Rezultat ten, oznacza koniec dominacji konserwatystów w australijskim parlamencie trwającej nieprzerwanie od 11 lat. Nowym premierem zostanie przywódca opozycyjnej Partii Pracy Kevin Rudd, zapowiadający zmianę polityki zagranicznej kraju, w tym wycofanie części australijskich wojsk z Iraku, oraz podpisanie Protokołu z Kioto. Od II wojny światowej jego ugrupowanie zwyciężało w wyborach tylko dwukrotnie.
Dotychczasowy premier John Howard przyznał już, że jego ugrupowanie poniosło w wyborach porażkę. - To wielka demokracja i chciałbym życzyć panu Ruddowi powodzenia - skomentował wynik.
68-letni Howard przez cały rok przegrywał w sondażach opinii publicznej. Choć zaoferował obniżenie podatków, to jako bliski sojusznik Stanów Zjednoczonych zobowiązał się do utrzymania australijskiej obecności w Iraku.
Do głosowania uprawnionych było około 13,5 z blisko 21 milionów obywateli. Zgodnie z australijskim prawem uczestnictwo w wyborach było obowiązkowe. Wyborcy, którzy nie poszli do urn, będą teraz musieli zapłacić grzywnę w wysokości 20 dolarów australijskich (ok. 45 złotych). Wyborcy wybierali członków 150-osobowej Izby Reprezentantów oraz 40 spośród 76 senatorów.
Pierwsze wyniki wyborów mówią, że Partia Pracy zdobyła 52,9 proc. poparcia, podczas gdy na liberałów głosowało 47,1 proc. Australijczyków. Australijska korporacja nadawcza ABC prognozowała, że dotychczasowa opozycja uzyska w nowym parlamencie 83 ze 150 foteli.
ALX
Źródło: PAP, tvn24.pl