Rząd syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada jest winien śmierci ponad 2 tys. osób, które zginęły w antyprezydenckich demonstracjach od połowy marca - oznajmiła sekretarz stanu USA Hillary Clinton.
Tylko w Hamie, w środkowej Syrii, którą od kilku dni szturmują czołgi Asada, zginęło prawdopodobnie co najmniej 150 osób. Kolejne tysiące ludzi musiało z miasta uciekać, by uniknąć najgorszego losu.
Świat powinien wywierać większa presję na syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada, którego rząd odpowiedzialny jest za brutalną pacyfikację pokojowych protestów Hillary Clinton
Zdaniem amerykańskiej administracji prezydent Syrii stracił legitymację do sprawowania swej funkcji. Clinton dodała, że "USA i ich sojusznicy pracują nad strategią, która pozwoli wywrzeć dodatkową presję na Asada", prócz dalszego rozszerzenia sankcji wobec Syrii, które wcześniej w czwartek uzgodniła UE.
Nie obejmą one jednak przemysłu naftowego i banków, co zdaniem syryjskich dysydentów byłoby jedynym sposobem obcięcia funduszy, które zasilają represje w kraju.
Potępienie ONZ
Krwawe represje, których dopuszcza się rząd Syrii na ludności cywilnej, potępiła w środę Rada Bezpieczeństwa ONZ. Potępiono (15 członków rady) "powszechne łamanie praw człowieka i użycie siły przeciwko cywilom ze strony władz syryjskich". Rada zaapelowała też o "natychmiastowe wstrzymanie wszelkiej przemocy" i wezwała "wszystkie strony do zachowania jak największego umiaru" oraz unikania "represji, w tym ataków przeciwko instytucjom państwowym".
Źródło: BBC News, PAP, TVN CNBC