Wystarczy mikroskopijna ilość niepozornego proszku. Człowiek, który wciągnie go z oddechem albo dotknie, już po 30 sekundach zacznie umierać w męczarniach. Dostanie halucynacji, drgawek i straci przytomność. Bez szybkiej pomocy umrze. Tak działa broń paralityczno-drgawkowa, a według Londynu ktoś użył jej do ataku na byłego pracownika rosyjskiego wywiadu Siergieja Skripala. Miała to być substancja o nazwie nowiczok, prawdopodobnie najbardziej zabójcza broń chemiczna świata, opracowana w tajemnicy u schyłku ZSRR.
Ponad dwa lata po otruciu przez rosyjskich agentów Siergieja Skripala i jego córki Julii, w Europie znów potwierdzono atak z użyciem nowiczoka. Jak poinformował 2 września niemiecki rząd, przebywający w Berlinie na leczeniu rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny został otruty środkiem z tej grupy substancji paralityczno-drgawkowych. Przypominamy tekst portalu tvn24.pl opublikowany 13 marca 2018 roku po otruciu Siergieja Skripala.
O użyciu tego rodzaju broni chemicznej poinformowała oficjalnie w brytyjskim parlamencie premier Theresa May. To nowiczok miał sprawić, że Siergiej Skripal i jego córka od tygodnia znajdują się w stanie krytycznym w szpitalu po tym, jak znaleziono ich nieprzytomnych na ulicy w Salisbury. O tym, jak groźna to substancja, świadczy fakt, że jeden z zaangażowanych w akcję ratowniczą policjantów też jest w ciężkim stanie, a na miejsce ataku skierowano wojskowych z jednostek zwalczania skażeń chemicznych.
Wyciek ściśle tajnych informacji
May stwierdziła, iż jest "wysoce prawdopodobne", że to Rosja odpowiada za atak. Wskazuje na to sam fakt użycia nowiczoka (po rosyjsku: debiutant). - Albo był to bezpośredni akt Rosji przeciw naszemu państwu, albo rosyjski rząd stracił kontrolę nad swoją substancją paralityczno-drgawkową i pozwolił, aby wpadła w inne ręce - stwierdziła May.
Nowiczoka opracowano w ZSRR i dopracowywano już w Rosji. Prace nad substancją były ściśle tajne i nie ma informacji wskazujących na to, aby jakiekolwiek inne państwo posiadało zdolność jej produkcji. Sam fakt ujawnienia istnienia nowiczoka w 1991 roku spotkał się z ostrą reakcją wówczas już rosyjskich władz. Informację zdradziło dwóch naukowców pracujących w podmoskiewskim laboratorium. Wil Mirzajanow i Lew Fiodorow mieli wyrzuty sumienia oraz poczucie, że pracują przy mafijnym przedsięwzięciu, prowadzonym wbrew oficjalnym deklaracjom władz.
Razem opublikowali artykuł zdradzający istnienie chemicznej superbroni. Udzielili też wywiadu dziennikarzowi "Baltimore Sun" rezydującemu w Moskwie, żeby nagłośnić sprawę i upewnić się, że Zachód usłyszy ich relację. Obaj zostali szybko aresztowani i postawieni przed sądem. W ten sposób rosyjskie władze pośrednio przyznały, iż naprawdę zdradzili ściśle tajne informacje. Ostatecznie obaj naukowcy nie trafili do więzienia, ale ujawnienie istnienia nowiczoka poważnie zaszkodziło wizerunkowi Moskwy. Rosyjskie władze negocjowały wówczas formalne podpisanie Konwencji o zakazie broni chemicznej, a rok wcześniej podpisały dwustronne porozumienie z USA na ten temat. Pomimo tego w rosyjskich placówkach badawczych trwały prace nad doskonaleniem nowiczoka. Ujawnienie informacji na ten temat pokazało, iż Moskwa kłamie.
Zabiła jednego ze swoich twórców
Według naukowców, nowa broń chemiczna jest wyjątkowo groźna. Nowiczok ma być substancją paralityczno-drgawkową nowej generacji, występującą w różnych wersjach oznaczonych kolejnymi numerami. Ma ich być nawet ponad sto, przy czym najbardziej przydatne z wojskowego punktu widzenia okazały się nowiczok-5 i nowiczok-7. Oba mają być nawet kilka razy bardziej zabójcze niż substancja VX, której skuteczność została drastycznie zaprezentowana w 2017 roku, kiedy posłużyła do zamordowania brata Kim Dzong Una na lotnisku w Malezji. Wówczas wystarczył krótki kontakt ze szmatką nasączoną bronią chemiczną. Nowiczok działa na tej samej zasadzie co inne substancje paralityczno-drgawkowe. Po przedostaniu się do organizmu ofiary (przez płuca lub skórę) blokuje działanie układu nerwowego. Człowiek jest paraliżowany i stopniowo odmawiają posłuszeństwa kolejne organy. Cały organizm zatrzymuje się. Ma temu towarzyszyć obezwładniający ból i halucynacje, zanim ofiara nie straci przytomności. Nawet błyskawiczne udzielenie pomocy nie gwarantuje uratowania człowieka. Podczas prac nad nowiczokiem jeden z naukowców, Andrej Żeleźniakow, miał zetknąć się ze śladową ilością substancji, kiedy w laboratorium zepsuła się wentylacja. Wyszedł z pomieszczenia zataczając się i majacząc. Pomimo błyskawicznej pomocy ludzi, którzy świetnie zdawali sobie sprawę, jak działa nowiczok, naukowiec odzyskał przytomność dopiero po dziesięciu dniach. Nigdy nie wrócił do zdrowia. Zmarł po czterech latach naznaczonych częściowym paraliżem, ciągłym bólem, napadami drgawek i wieloma innymi skutkami ubocznymi.
Tajny program, po którym zaginął ślad
Prace nad nową generacją broni chemicznej miały zostać zainicjowane pod koniec lat 70. i przynieść efekt w połowie lat 80. Testowano ją w obecnym Uzbekistanie. Różne odmiany nowiczoka występują w formie proszku, cieczy i gazu. Ich wielką zaletą jest fakt, że są bronią "binarną", czyli mogą być przechowywane rozdzielone na dwie części, które same w sobie są niegroźne. Dopiero przed użyciem trzeba je zmieszać i wówczas stają się zabójcze. Utrudnia to wykrycie nowiczoka, ponieważ można go na przykład przemycać jako niegroźne substancje wykorzystywane w rolnictwie jako pestycydy. Pozwalało to też skutecznie ukrywać prace nad nową bronią pod przykrywką rozwoju nowych środków do zwalczania owadów czy chwastów. Według naukowców, wyprodukowano "eksperymentalne ilości" w postaci kilkudziesięciu ton. Nie wiadomo, co Rosjanie obecnie robią z nowiczokiem. Po krótkiej burzy, związanej z ujawnieniem jego istnienia, sprawa ucichła. Rosja podpisała Konwencję o zakazie broni chemicznej, a Władimir Putin dopiero co w 2017 roku informował, iż zniszczono ostatecznie całe jej zapasy. Teraz nowiczok został jednak użyty w środku brytyjskiego miasta do zamachu na byłego oficera rosyjskiego wywiadu, który zdradził Rosję i współpracował z Brytyjczykami. Brytyjskie władze nie ujawniły, w jaki sposób Skripal został zaatakowany. Skala akcji usuwania potencjalnego skażenia pokazuje jednak, że Brytyjczycy bardzo poważnie podchodzą do nowiczoka. Wiele punktów w mieście ogrodzono. Do akcji skierowano 180 żołnierzy z jednostek zwalczania skażeń. 500 osobom zalecono profilaktyczne odkażenie, aby zapobiec ewentualnemu długotrwałemu wystawieniu na działanie mikroskopijnych ilości substancji.
Brytyjska premier postawiła Moskwie ultimatum, żądając między innymi przekazania informacji na ten temat organizacji czuwającej nad wykonaniem Konwencji o zakazie broni chemicznej. Moskwa początkowo zbyła Londyn. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ nazwała wystąpienie brytyjskiej premier "cyrkiem".
Autor: Maciej Kucharczyk / Źródło: tvn24.pl