Do podłożenia bomby w porzuconym na Times Square w Nowym Jorku samochodzie przyznali się pakistańscy talibowie z Tehrik-e-Taliban. W nagraniu wideo opublikowanym w internecie oświadczyli, że zamach miał być zemstą za śmierć dwóch przywódców irackiego skrzydła Al-Kaidy oraz "muzułmańskich męczenników" zabitych w atakach amerykańskich samolotów bezzałogowych Pakistanie.
W trwającym minutę nagraniu pokazane są wizerunki zabitych przywódców Al-Kaidy Abu Hamzy al-Muhadżira i Abu Omar al-Bagdadiego, a niezidentyfikowany głos zza kadru odczytuje oświadczenie.
Al-Bagdadi i al-Muhadżir zostali zabici w ubiegłym miesiącu w Iraku. Ich ciała znaleziono w domu, który wcześniej był otoczony i szturmowany przez żołnierzy.
Rzecznik Białego Domu Robert Gibbs oświadczył, że administracja prezydenta USA Baracka Obamy rozważa wszelkie możliwości dotyczące motywów zamachu w Nowym Jorku.
"Odosobnione działania" czy "atak terrorystyczny"
- Nie ma żadnego elementu, który świadczyłby o tym, że jest to coś innego niż odosobnione działanie - zapewniła amerykańska minister w telewizji ABC.
Dodała, że rząd USA uważa nieudaną próbę zamachu, która doprowadziła do ewakuacji Times Square za "potencjalny atak terrorystyczny". - Traktujemy to bardzo poważnie - zapewniła w programie "State of the Union" w telewizji CNN. - Podchodzimy do tego tak, jakby był to potencjalny atak terrorystyczny - dodała. Napolitano oceniła jednak, że "nie wydaje się aby był on specjalnie wyrafinowany".
Według amerykańskiej polityk, na razie nie ustalono motywów zamachu ani potencjalnych podejrzanych, ale w samochodzie odnaleziono odciski palców.
Uniknięto "zabójczego zdarzenia"
Wcześniej burmistrz miasta Michael Bloomberg powiedział: - W Nowym Jorku mogło dojść do bardzo zabójczego zdarzenia. Dodał, że "nie ma pojęcia, kto za tym stoi".
- Mieliśmy wiele szczęścia. Dzięki alarmowi mieszkańców Nowego Jorku i profesjonalizmowi policji uniknęliśmy czegoś, co mogło mieć śmiertelne skutki. Saperzy potwierdzili, że w podejrzanym aucie był ładunek wybuchowy amatorskiej roboty - powiedział Bloomberg.
Przypomniał, że alarm wszczął uliczny sprzedawca, gdy zobaczył "podejrzany samochód" i poinformował policję, która zauważyła, że z auta wydobywa się dym.
Uciekał z samochodu
Według szefa nowojorskiej policji Raymonda Kelly'ego, w samochodzie zaparkowanym przy Times Square na Manhattanie znaleziono trzy pojemniki z gazem, fajerwerki, dwa 5-galonowe (19 l) kanistry z benzyną i dwa zegary z bateriami i elektrycznymi przewodami.
Policja ewakuowała ludzi z wielu prywatnych mieszkań, restauracji i biur na Times Square. Policja poinformowała, że ładunek został już "unieszkodliwiony".
Szukają mężczyzny
Oficer nowojorskiej straży pożarnej, który wypowiadał się anonimowo, potwierdził, że wcześniej widziano mężczyznę, który uciekał z samochodu. Dodał, że numery rejestracyjne auta są najprawdopodobniej fałszywe. Do tej pory mężczyzny nie odnaleziono. Poszukiwania mają ułatwić nagrania z zainstalowanych na Times Square kamer, ale te będą dostępne dopiero za kilka godzin.
Dym i wybuch
O zagrożeniu siły bezpieczeństwa i straż pożarna zostały zaalarmowane po tym, jak z jednego pojazdu zaczął wydobywać się dym. Straż pożarna poinformowała, że w samochodzie doszło do "mini-wybuchu" między 18.00 a 18.30 czasu lokalnego.
Samochód był zaparkowany na 45. ulicy w odległości ok. 6 km na północ od World Trade Center zniszczonego 11 września 2001 roku przez terrorystów.
Szef służb prasowych FBI w Waszyngtonie, Paul Bresson, powiedział niemal natychmiast, że na Times Square są agenci FBI, a sprawa "traktowana jest poważnie".
Prezydent Barack Obama został powiadomiony o wydarzeniu podczas dorocznego obiadu z dziennikarzami akredytowanymi w Białym Domu. Pochwalił nowojorską policję za szybką reakcję, a prezydencki doradca ds. bezpieczeństwa wewnętrznego John Brennan został skierowany do pomocy władzom miasta.
CNN podkreśla, że na zatłoczonym zwykle Times Square w sobotni wieczór bywa wyjątkowo dużo ludzi. Times Square to popularny wśród turystów i bywalców teatru plac usytuowany między nowojorską Siódmą Aleją a Broadwayem.
Źródło: PAP, Reuters