Niemieccy śledczy prowadzą dochodzenie w sprawie kilkuset przypadków wandalizmu. Ponad 270 samochodów zostało zniszczonych poprzez umieszczenie w ich rurach wydechowych pianki montażowej. Szyby aut oklejono wizerunkiem jednego z kandydatów na stanowisko kanclerza Niemiec. Początkowo o serię ataków podejrzewano radykalnych aktywistów klimatycznych. Zdaniem dziennikarzy tygodnika "Der Spiegel" tropy prowadzą jednak w innym kierunku. Za akcję ma odpowiadać Rosja. Federalny Urząd Ochrony Konstytucji już od tygodni ostrzega przed potencjalną ingerencją obcych mocarstw w prowadzoną w Niemczech kampanię wyborczą.
Niemieccy śledczy prowadzą dochodzenie w sprawie kilkuset przypadków wandalizmu. Ponad 270 samochodów zostało zniszczonych poprzez umieszczenie w ich rurach wydechowych pianki montażowej. Początkowo o serię ataków podejrzewano radykalnych aktywistów klimatycznych. Zdaniem dziennikarzy tygodnika "Der Spiegel" tropy prowadzą jednak w innym kierunku.
Zniszczenie setek samochodów. "Spiegel": to nie aktywiści
Do zniszczenia 270 samochodów doszło w grudniu ubiegłego roku. Akty wandalizmu wystąpiły w czterech krajach związkowych: Berlinie, Brandenburgii, Bawarii i Badenii-Wirtembergii. Jak relacjonuje "Spiegel", sprawcy unieruchomili auta poprzez wciśnięcie w ich rury wydechowe pianki montażowej. Szyby pojazdów zostały dodatkowo oklejone hasłami "bądź bardziej eko" i wizerunkiem Roberta Habecka - aktualnego wicekanclerza i kandydata na stanowisko kanclerza z ramienia Zielonych.
Pierwsze doniesienia medialne sugerowały, że w akcję zaangażowani byli radykalni aktywiści klimatyczni. "Obrońcy klimatu atakują samochody pianką montażową" - wskazywała jeszcze w grudniu prasa. Także w mediach społecznościowych winą za wandalizm obarczano "skrajnie Zielonych, którzy chcą narzucić swoją ideologię innym" - przypomina "Süddeutsche Zeitung". Najnowsze ustalenia "Spiegela" zaprzeczają tym przypuszczeniom.
Za aktami wandalizmu ma stać Rosja
Dziennikarze niemieckiego tygodnika dotarli do informacji, zgodnie z którymi za serią ataków stać mają przestępcy wspierani przez Rosję. Źródła "Spiegela" w służbach bezpieczeństwa mówią o możliwości zorganizowania "celowej kampanii" mającej na celu podzielenie społeczeństwa i "wzniecenie nienawiści wobec Zielonych oraz ich kandydata na kanclerza Roberta Habecka". Zdaniem tygodnika wandale mieli zostać zrekrutowani przy pomocy internetowych komunikatorów, a za zniszczenie każdego auta obiecano im po 100 euro (ok. 420 złotych). Odpowiedzialni za organizację akcji Rosjanie mieli dodatkowo obiecać zwerbowanym mężczyznom pomoc finansową w razie złapania.
ZOBACZ TEŻ: Rosyjskie służby "mają zamiar wpływać na kampanię prezydencką". Ogłoszono "Parasol Wyborczy"
Seria przeszukań
Dotąd policja nie dokonała żadnych aresztowań - informuje "Spiegel". Funkcjonariusze mieli już jednak natrafić na kilku potencjalnych sprawców i przeprowadzić serię przeszukań. W ramach tej ostatniej służby zarekwirowały "laptopy, telefony komórkowe, urządzenia do przechowywania danych i kilka opakowań pianki montażowej" - dodaje tygodnik.
Jeśli śledczy potwierdzą jego ustalenia, spełnią się obawy Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji. Ten już od tygodni ostrzega przed potencjalną ingerencją obcych mocarstw w prowadzoną w Niemczech kampanię. Zauważa on też, że rosyjskie służby specjalne rzadziej niż kiedyś korzystają z własnych agentów, a coraz częściej posiłkują się pomocą ludzi opłacanych do jednorazowych akcji.
Wybory w Niemczech
Przedterminowe wybory parlamentarne w Niemczech zaplanowano na 23 lutego. Na niecałe trzy tygodnie przed głosowaniem faworytem pozostaje blok partii chadeckich CDU/CSU, który zgodnie z wynikami najnowszego sondażu YouGov poprzeć planuje 29 procent wyborców. Za nim plasują się AfD i SPD (odpowiednio 19,9 i 15,3 procent). Zieloni liczyć mogą na 13,3 proc. głosów, a BSW i Lewica - na nieco ponad 5 proc. każde. FDP walczy o przekroczenie progu procentowego. Sondaże dają mu 4,1 procent.
Źródło: Der Spiegel, Süddeutsche Zeitung
Źródło zdjęcia głównego: CHRISTOPHER NEUNDORF/EPA/PAP