W ciągu kilku dni niemiecka Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna traci trzeciego parlamentarzystę. Deputowany do Bundestagu z partii CDU Mark Hauptmann w związku z zarzutami przyjmowania pieniędzy z Azerbejdżanu zrezygnował z mandatu poselskiego. Polityk, jak informuje dziennik "Die Welt", odrzuca postawione mu zarzuty.
Zapytany przez "Die Welt", dlaczego zrezygnował z mandatu, Mark Hauptmann powiedział między innymi, że chce "chronić swoją rodzinę". - Jestem przytłoczony zapytaniami mediów. Istnieją celowe przeinaczenia, skróty i zniekształcenia faktów - stwierdził. Polityk odrzuca zarzuty lobbowania na rzecz Azerbejdżanu. - Zdecydowanie nie zgadzam się z tym podejrzeniem. Nigdy nie otrzymałem żadnych pieniędzy i nigdy nie było żadnego wpływu na moje działania polityczne – zapewniał.
W 2018 roku w gazecie "Suedthueringen-Kurier", w której Mark Hauptmann jest redaktorem, ukazała się reklama "Festiwalu zakupów w Baku". Według ustaleń tygodnika "Spiegel", agencje azerbejdżańskie zapłaciły za to 16 744 euro. Na pytanie dziennikarzy "Die Welt", czy Hauptmann zna kogoś w swoim okręgu wyborczym, kto faktycznie poleciał do Azerbejdżanu na zakupy, odpowiedział, że nie wie. - Wspomniana reklama kosztowała 1720 euro. Gazeta ma nakład 55 000 egzemplarzy - dodał.
Pytany, czy nie był zaskoczony, że Azerbejdżan, ale także Wietnam i Tajwan ogłaszają się w regionalnej gazecie w Turyngii, stwierdził, że " można się spierać o to, czy umieszczenie tych reklam było politycznie rozsądne”. - Jednak w żadnym momencie te reklamy nie wpłynęły na moje decyzje polityczne. Przywiązuję do tego szczególną wagę - podkreślił Hauptmann.
Skandale w szeregach CDU
Kolejny skandal w szeregach chadeckiej CDU wybucha w wyjątkowo niekorzystnym dla Unii momencie - na kilka dni przed niedzielnymi wyborami landowymi w Badenii-Wirtembergii i Nadrenii-Palatynacie. Ostatnio politycy z szeregów Unii znaleźli się pod ostrzałem nie tylko z powodu możliwych powiązań z Azerbejdżanem i działań lobbystycznych na rzecz Azerbejdżanu, ale przede wszystkim z powodu tzw. afery maseczkowej.
Deputowani do Bundestagu Georg Nuesslein (CSU) i Nikolas Loebel (CDU) mieli otrzymać wysokie prowizje za pośrednictwo w handlu maseczkami ochronnymi. Loebel pobrał z tego tytułu prowizję w wysokości około ćwierć miliona euro, Nuesslein - 660 tys. euro.
"Ostatnie wydarzenia wstrząsnęły naszą partią"
Sondaż przeprowadzony przez internetowy instytut badania opinii Civey na zlecenie gazet grupy medialnej Funke wskazuje, że tylko około jednej trzeciej ankietowanych ufa obu partiom w takim samym stopniu, co przed ujawnieniem afery maseczkowej i związanymi z nią oskarżeniami o korupcję.
Około 60 procent twierdzi, że afera z maseczkami wpłynęła negatywnie na ich zaufanie do CDU i CSU. Ok. 75 procent ankietowanych spodziewa się, że z powodu skandalu obie partie z dużym prawdopodobieństwem stracą w wyborach parlamentarnych we wrześniu.
Zaniepokojenie wpływem tzw. afery maseczkowej na wizerunek chadeków wyraził w rozmowie z dziennikiem "Rheinische Post" sekretarz generalny CDU Paul Ziemiak. - Ostatnie wydarzenia wstrząsnęły naszą partią (...) Te indywidualne przypadki dotykają nas wszystkich, wprawiają nas w złość i zawstydzają - powiedział. Ocenił, że "straty wizerunkowe są obecnie duże".
Źródło: PAP