Sąd w Detmold oczekuje na opinię lekarską, by zdecydować, czy możliwy będzie proces 93-letniego byłego strażnika z Auschwitz, któremu zarzuca się współudział w zamordowaniu 170 tysięcy ludzi.
Rzeczniczka sądu Anke Grudda powiedziała, że ocena stanu zdrowia Reinholda H. może potrwać kilka tygodni. Adwokat podejrzanego twierdzi, że stan zdrowia jego klienta uniemożliwia proces. Reinhold H. był strażnikiem w Auschwitz w latach 1942-1944. Twierdzi, że był przydzielony do tej części obozu, w której nie dokonywano masowych zabójstw. Prokuratura zarzuca mu współodpowiedzialność za wymordowanie 170 tys. ludzi, argumentując, że pomagał w funkcjonowaniu obozu zagłady. Nie postawiono mu zarzutu zamordowania konkretnych osób.
Do niedawna byli strażnicy obozów koncentracyjnych i zagłady byli w Niemczech bezkarni, ponieważ niemiecki Trybunał Federalny orzekł w 1969 roku, że warunkiem skazania za pomoc w morderstwach jest udowodnienie indywidualnej winy oskarżonego. Ze względu na brak świadków zbrodni było to w większości przypadków niemożliwe. Przełomowe dla ścigania sprawców tej kategorii przestępstw okazało się skazanie na pięć lat więzienia Johna Demjaniuka, byłego strażnika w obozie w Sobiborze. Sąd w Monachium uznał go w 2011 roku za winnego współuczestnictwa w zamordowaniu ponad 28 tys. więźniów, pomimo braku dowodów na popełnienie konkretnych czynów karalnych. Dwa lata temu centralny urząd ds. ścigania zbrodni nazistowskich w Ludwigsburgu, opierając się na precedensowej sprawie Demjaniuka, zalecił właściwym prokuraturom wszczęcie postępowania przeciwko 30 byłym strażnikom obozowym.
Autor: mtom / Źródło: PAP